[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wreszcie tak idealnego połysku, \e wszystko inne zdawało się w niej odbijać.
- Jakie to piękne - szepnęła Emmanuelle.
Warto było tu przyjść chocia\by po to, by ujrzeć ten widok, pomyślała. - Mogłabym wpatrywać się w tą
kulkę bez końca. Mieni się zupełnie, jak kamień szlachetny. Ale \aden kamień szlachetny nie jest tak
piękny.
Przyszła jej na myśl perspektywa spotkania z dwudziestoma policjantami. To nie byle co... Ale była
zdecydowana to uczynić, gdyby mogła w ten sposób uchronić Maria przed więzieniem.
Kapłanka rozwałkowała kulkę opium w przejrzysty, podłu\ny rulonik, pasujący dokładnie do wgłębienia w
fajce, a następnie - ku wielkiemu ubolewaniu Emmanuelle - szybkim ruchem wepchnęła ją do środka i
natychmiast wyciągnęła z powrotem igłę. Teraz odwróciła fajkę, trzymając ją nad lampą główką w dół i
dotykając niemal otworu rozgrzanego cylindra, i podała ustnik Mario. Ten przytknął go do ust i zaciągnął
się mocno. Płomień wystrzelił do góry, a brunatna perła rozgorzała.
- Teraz pani kolej - powiedział Mario. - Proszę nie oddychać przez nos. Nie kasłać, oddychać powoli i
równomiernie.
- Nie wiem, czy mi się to uda.
To niewa\ne. Chodzi tylko o to, by się pani dobrze bawiła.
Ministrantka przygotowała nową fajkę, znowu to brunatne słoneczko na końcu magicznej pałeczki
zapłonęło, napęczniało i drgnęło, jakby ogarnięte \ądzą. Emmanuelle dopatrzyła się w nim symbolu swojej
płci, której nabrzmiałe wargi domagały się rozpalonego taranu, jaki pozostawiłby ją potem obolałą,
wypaloną, ale zaspokojoną. To rozkoszne uczucie, pomyślała, patrząc na połyskliwą, wzdymającą się nad
płomieniem grudkę, podczas gdy jej srom napełniał się wilgocią. Raptem znalazła upodobanie w tym
obrządku, gdy wydało jej się, \e uczestnicząc w nim, szykuje się uroczyście na oczach wszystkich do
miłości. Uszczęśliwiona, zaciskała dłoń na swej nagiej piersi. Aby ta scena osiągnęła szczyt doskonałości,
brakowało tylko jednego, ministrantka powinna była być piękną dziewczyną, bardzo młodą i uległą, o
niewinnej twarzy i gotowym na wszystko ciele, które Mario, Quentin i ona obna\aliby stopniowo, aby z nim
pofiglować - wspólnie, albo te\ kolejno, jedno po drugim, spełniając wszystkie swe zachcianki, a\ do
osiągnięcia pełni rozkoszy. Jaka szkoda, \e jej opiekun nie zadbał o to! Miała ochotę zganić go za to
niedopatrzenie, ale zabrakło jej odwagi. Jej tęsknota za dziewczęcymi nogami, które mogłaby ścisnąć
własnymi, za dziewczęcą płcią, w którą mogłaby wsunąć palce, była teraz tak przemo\na, \e nawet ta
Chinka wydała jej się prawie ładna.
Kiedy podano jej ustnik, nie zdą\yła się zaciągnąć. Kobieta musiała jeszcze raz wepchnąć igłę w złocisto
brunatną perłę. Przy drugiej próbie nowicjuszce udało się zaczerpnąć odrobinę dymu.
- Smak jest niezły - przyznała - a zapach jeszcze lepszy. Przypomina trochę karmel, ale drapie w gardle.
- Niech pani popije herbatą.
Mario wydał Chince polecenie. Ministrantka wstała i wróciła po chwili z tacą, na której stały małe, pękate
fili\anki bez uchwytów, samowar z gotującą się wodą i gliniany dzbanek, niewiele większy od fili\anek,
wypełniony po brzegi zielonymi liśćmi herbaty. Chinka pewną ręką zalała je wrzątkiem i natychmiast
przelała zawartość dzbanka do fili\anek. Intensywny aromat tego napoju o barwie miedzi przywodził na
myśl raczej jaśmin ni\ herbatę. Emmanuelle oparzyła sobie język i wykrzyknęła na głos.
- Musi pani jednocześnie wciągnąć trochę powietrza, to studzi herbatę - poradził Mario. - O, w ten sposób.
Pił donośnie, siorbiąc.
- Ale tak przecie\ nie wypada - zdziwiła się Emmanuelle. - W Chinach nie widzą w tym nic niestosownego.
Fajkę przejął teraz Quentin. On te\ nie zaciągnął się tak wprawnie, jak to uczynił jego przyjaciel.
- Chciałabym spróbować jeszcze raz - powiedziała niecierpliwie Emmanuelle; to prze\ycie wydało jej się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •