[ Pobierz całość w formacie PDF ]
po uszczypnięciu.
Saskia tylko wzruszyła ramionami, po czym spojrzała prosto w duże, niebieskie oczy Faith.
- Może i wiem, ale nie wyciągnięcie tego ze mnie nawet pod grozbą tortur.
Faith uśmiechnęła się szeroko.
- Lubię cię. Postaraj się wytrzymać z nim możliwie jak najdłużej.
Jeśli rzeczywiście poczuły do niej sympatię, Saskia nie chciała nawet myśleć o tym, jak traktowały
dziewczyny, które nie przypadły im do gustu.
Nieco pózniej, ściskając filiżankę gorącej kawy, oddaliła się w cichy kąt, skąd mogła obserwować
rozgadane kobiety. Ani na chwilę nie przestały plotkować, Opowiadały sobie o serialach, wspólnych
znajomych i ostatnio przeczytanych książkach. Saskia poczuła się jakby oglądała program dokumentalny
zatytułowany Kobiety Mackenzie.
W tym czasie blizniaczy synowie Jasmine oglądali mecz piłki nożnej w telewizji. Nigdzie natomiast
nie było śladu Nate'a. Przez całe popołudnie trzymał się na uboczu, unikając rozmów i chowając się za
kuflem piwa albo za jednym z siostrzeńców. Chociaż w dzieciństwie sama marzyła o takiej dużej rodzinie,
wierzyła, że musiał istnieć powód, dla którego Nate próbował jej unikać. I bez względu na wszystko
musiała trzymać jego stronę.
Znalazła go w kuchni w chwili, gdy zakończył rozmowę telefoniczną. Schowawszy komórkę,
natychmiast zaczął pocierać skronie, i to nie pierwszy raz tego dnia. Sprawiał wrażenie potwornie
zmęczonego Saskia zapragnęła podejść do niego i podnieść go na duchu.
L R
T
Zamiast tego oparła się o framugę drzwi i rzuciła zaczepnie:
- Witaj, nieznajomy.
Nate spojrzał na nią czym prędzej, żeby się upewnić, czy nie został wytropiony przez matkę albo
jedną z sióstr. Zwykle nie zostawiały go samego na dłużej niż, pięć minut. Bezustannie musiały się
upewniać, czy na pewno niczego nie brakuje mu do szczęścia.
Na widok Saskii odetchnął z ulgą, po czym uśmiechnął się szeroko, wsuwając ręce do kieszeni.
- Witaj, nieznajoma.
Podeszła do zlewu i oparła się o niego biodrem.
- Ciężko być adorowanym na każdym kroku?
- Możemy się zamienić - odparł, spoglądając na nią.
Zerknęła w kierunku salonu, skąd dobiegał głośny szum rozmów, po czym zwiesiła głowę. Wtedy
dotarło do niego, że ona nie miała nikogo.
- Saskia... - zaczął niepewnie, gdy do kuchni wpadła jego młodsza siostra.
- Tutaj jesteście! - wykrzyknęła Faith. - Przerwa w meczu oznacza czas gier.
- Nie ma mowy - mruknął ponuro.
- Czym jest czas gier? - zainteresowała się Saskia.
Chociaż Nate uniósł ręce w obronnym geście, Faith chwyciła jego partnerkę i pociągnęła ją za sobą.
- Sama się przekonasz. Na pewno ci się spodoba - rzuciła przez ramię.
Nate'owi nie spodobała się jej mina. Właściwie zaczął się martwić o Saskię. Już i tak zostawił ją
samą na zbyt długo, ponieważ zbyt ochoczo skorzystał z okazji, by się wymknąć.
Chociaż zwykle rodzina osaczała jego, dzisiaj znalazła sobie nową ofiarę. Dlatego gdy dziewczyny
zaczęły zasypywać ją pytaniami, dyplomatycznie wycofał się do kuchni, uciekając jak najdalej od zródła
zgiełku.
Po powrocie do salonu zajął bezpieczne miejsce pod ścianą i obserwował rozgrywające się wokół
niego sceny. Hope sprzeczała się ze swoją przyjaciółką
Tanią w kwestii zdrowej żywności. Faith uszczypnęła delikatnie swojego narzeczonego, kiedy
odnosiła pustą miskę do kuchni, a Jasmine dopadła jedno ze swoich dzieci, żeby wytrzeć mu umorusaną
buzię.
Pustkę, która zwykle panowała w jego sercu, na krótką chwilę wypełniła duma. W rzeczywistości
bardzo kochał swoją rodzinę i zrobiłby dla niej wszystko. Nie miał pojęcia, jak potoczyłyby się jej losy,
gdyby wiele lat wcześniej nie przejął sterów. Ale nie miał wyjścia. Musiał zapewnić im dostatek i
bezpieczeństwo.
- To twoja zasługa - odezwała się jego matka, zachodząc go od tyłu.
Wyrwany z zamyślenia Nate wyprostował się nagle.
- To twoja rodzina - odparł ze spokojem.
L R
T
[ Pobierz całość w formacie PDF ]