[ Pobierz całość w formacie PDF ]

stwa, ale nie wiemy, kto i dlaczego do ciebie strzelał.
Przychodzi ci do głowy jeszcze coś?
- Sądzę, że chciał mnie zabić ten sam człowiek, który
stoi za morderstwem Carla i porwaniem Leny.
- Del Brio?
Angela przytaknęła.
- Przyznaję, że to świr i mógł się zdenerwować, jeśli
się dowiedział, że pracujesz nad sprawą porwania. Ale
nawet jak na niego to trochę zbyt radykalne pociągnięcie
na tym etapie. W końcu jesteś tu dopiero kilka dni i masz
czytelniczka
scandalous
tylko parę niejasnych szkiców i hipotez. Od tego jeszcze
daleko do znalezienia Leny.
- Może bliżej niż sądzisz.
- Masz na myÅ›li te rysunki? MówiÅ‚em ci, że w oko­
licy jest mnóstwo takich miejsc.
- Wiem. ZdobyÅ‚am ich listÄ™ i zaczęłam je objeż­
dżać.
- Co? - podskoczył. - To moje śledztwo, do cholery!
Zakazałem ci działać na własną rękę.
- To nasze Å›ledztwo - poprawiÅ‚a go. - I może nie­
wiele nauczyÅ‚eÅ› siÄ™ podczas naszego małżeÅ„stwa, ale po­
winieneś zapamiętać choć tyle, że nie lubię, jak mi się
rozkazuje.
Justin zacisnÄ…Å‚ pięści i przeszyÅ‚ jÄ… morderczym wzro­
kiem.
- Jak sądzisz, czym by się to skończyło, gdyby nie
było mnie dziś na tym tarasie?
- Zapewne ja bym nie żyła, a ty byś nie miał dziury
w ramieniu - odparła szczerze. - Zachowałeś się bardzo
odważnie, choć niemÄ…drze. DziÄ™kowaÅ‚am ci już, ale zro­
bię to jeszcze raz. Dziękuję za uratowanie mi życia.
- Nie chcÄ™ twojej wdziÄ™cznoÅ›ci. ChcÄ™, żebyÅ› zrezyg­
nowała z tej sprawy.
- Obawiam się, że to niemożliwe.
- Dlaczego się tak głupio upierasz? Koniecznie
chcesz dać siÄ™ zabić? Czy chcesz zrobić mi na zÅ‚ość i po­
kazać, że moje zdanie się nie liczy?
Jeszcze parÄ™ godzin temu mogÅ‚aby pomyÅ›leć, że po­
woduje nim miłość i troska. Teraz wiedziała swoje.
- Nie zrezygnujÄ™ z tego samego powodu, z jakiego
czytelniczka
scandalous
ty tu jesteś. Bo to moja praca. I, jak zauważyłeś, czysto
zawodowy obowiązek. Nic więcej.
Ramię bolało go jak diabli i niemal nie zmrużył oka
w nocy. Nazajutrz rano, stojÄ…c nad umywalkÄ…, niezdarnie
zmienił sobie opatrunek, odrzuciwszy ofertę pomocy, jaką
Angela złożyła mu poprzedniego wieczoru. Miał zamiar
trzymać się ściśle własnych słów, którymi tak zgrabnie
mu odparowała. Tym razem ograniczą kontakty do spraw
czysto zawodowych.
Nastawił ucha i nie słysząc na górze żadnego ruchu,
poszedł do kuchni zaparzyć kawę. Angela nigdy nie była
rannym ptaszkiem, a po wczorajszych wypadkach i noc­
nej rozmowie pewno będzie chciała pospać. Zobaczył ją
w myÅ›lach leżącÄ… samotnie w wielkim łóżku, przypo­
mniaÅ‚ sobie, jak cudownie byÅ‚o obudzić siÄ™ przy niej ze­
szłego ranka. Zirytowany na siebie, nalał filiżankę kawy
z dzbanka, zanim skoÅ„czyÅ‚a siÄ™ parzyć, i wróciÅ‚ do sa­
lonu wykonać kilka telefonów.
PrzekazaÅ‚ swoje obowiÄ…zki Hankowi, zostawiÅ‚ instru­
kcje dla Bobby'ego i omówił kilka spraw z Audrey Lou.
- Gdyby byÅ‚o coÅ› pilnego, jestem tutaj albo pod ko­
mórką - dodał.
- Jak dÅ‚ugo zatrzyma siÄ™ pan u swojej żony? - spy­
tała Audrey Lou.
- Byłej żony - poprawił ją Justin, choć wiedział, że
to strata czasu. - Jeszcze nie wiem. Nie zapomnij przy­
pomnieć Bobby'emu, żeby przesÅ‚uchaÅ‚ personel pracujÄ…­
cy w klubie zeszÅ‚ej nocy. KtoÅ› mógÅ‚ coÅ› zauważyć. Gdy­
by znalazł jakiegoś świadka, dajcie mi natychmiast znać.
czytelniczka
scandalous
NastÄ™pnie poÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™ ze swojÄ… znajomÄ… w biurze cel­
nym, która miała sprawdzić, czy w ciągu ostatniego roku
na liście pasażerów z Londynu lądujących w Houston
lub Dallas nie było kobiety z dzieckiem nazwiskiem Jo-
seph. Niezbyt liczył na sukces, ale nie mógł pominąć
tego tropu, bo jeśli Haley rzeczywiście jest w Lone Star
County, ale zmieniona nie do poznania, to jej zdjęcie pa-
szportowe byÅ‚oby bezcenne. Kiedy odezwaÅ‚a siÄ™ auto­
matyczna sekretarka, zostawił wiadomość i swój numer.
Pomasował ręką kark. Była dopiero dziewiąta rano,
a już ból głowy rozsadzał mu skronie, a ramię rwało go
i piekÅ‚o. PiÄ™kny poczÄ…tek dnia. Nie chciaÅ‚ zażywać Å›rod­
ków przeciwbólowych, bo działały na niego otępiająco,
wobec czego postanowił zadowolić się aspiryną. Znalazł
ją w apteczce w łazience, a kiedy wychodził, usłyszał
szum prysznica na górze.
SzedÅ‚ do kuchni, by poczekać na AngelÄ™ przy nastÄ™p­
nej filiżance kawy, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi.
Pomny grożącego jej niebezpieczeństwa, wyjrzał przez
wizjer i skrzywił się, widząc Ricky'ego.
- Czego chcesz? - spytał, otwierając drzwi.
JeÅ›li Ricky zdziwiÅ‚ siÄ™ na jego widok, to tego nie oka­
zał. Powiedział po prostu:
- Chcę zobaczyć się z Angelą. Gdzie ona jest?
- Bierze prysznic. Zostaw wiadomość, to jej przekażę
- oświadczył Justin, z satysfakcją patrząc, jak Ricky'emu
ciemnieje twarz.
- Nie, dzięki, Wainwright. Poczekam i sam przekażę
jej wiadomość.
Justin zablokował mu drzwi, mierząc go wyzywają-
czytelniczka
scandalous
cym wzrokiem. Co nie byÅ‚o szczególnie mÄ…drym posu­
niÄ™ciem, jeÅ›li zważyć, że w obecnym stanie miaÅ‚by za­
pewne trudności z powstrzymaniem nawet nastolatka.
A Ricky nigdy nie stroniÅ‚ od bójki i sÄ…dzÄ…c po jego mor­
derczym spojrzeniu, z rozkoszą dałby mu zęby. Jednak
z jakichś powodów ustąpił. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •