[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jemu współczesnej, więc mogłoby się wydawać, \e nie on jest autorem makiawelizmu. Ale
zbrodni i złodziejstwa zawsze było wiele, natomiast w wypadku Księcia Machiavelli
sankcjonuje zło, sankcjonuje taki typ polityki, który wszelkimi sposobami, byle
inteligentnymi, czyli skutecznymi, pozwoli księciu zdobyć władzę i ją utrzymać.
W tym miejscu warto jednak wyjaśnić, \e skuteczna polityka to nie jest wyłącznie polityka
amoralna, czy niemoralna. Nie dajmy się nabrać, \e kryterium dobrej polityki jest
skuteczność, a nie moralność, je\eli więc dla realizacji celu władcy lub władzy skutecznymi
będą środki moralne, to po nie trzeba sięgnąć. Klasyczny przykład to praktyki komunistów,
którzy gdy trzeba łamią prawo, ale gdy prawo im sprzyja, trąbią naokoło, \e są za państwem
prawa. I to jest właśnie ów cynizm.
Aby ustosunkować się po tych wstępnych ilustracjach do problemu moralności i skuteczności
w polityce, trzeba kilka spraw wyakcentować:
a) wyznaczenie jako celu polityki skuteczności jest równoznaczne z odebranie praw ludzkich
tym wszystkim, z którymi owa skuteczność się nie liczy. Dlatego w konsekwencji mo\na ich
wygubić, zubo\yć, pozamykać do więzień. Tutaj pojawia się podstawowa sprawa: kim jest
człowiek? Jeśli jest osobą, to jest automatycznie suwerenem, jeśli osobą nie jest, to su-
werenem jest tylko władca. Za czasów N. Machiavelli suwerenem był tylko ksią\ę. A to jest
pierwszy i podstawowy błąd: suwerenem bowiem jest nie tylko władca, ale ka\dy człowiek
jako osoba.
b) U Greków nie ma jeszcze wypracowanej koncepcji człowieka jako osoby, to wnosi dopiero
chrześcijaństwo, gdy\ osoba-prosopon-persona to maska, obraz, obraz Boga samego,
niemniej jednak Grecy zwrócili uwagę, nawet przy ograniczeniu podmiotów prawa, \e
człowiek koniecznie potrzebuje kontekstu społecznego, aby \yć i się rozwijać
(etymologicznie idiota" to ten, kto uwa\a, \e wystarczy ograniczyć się do \ycia prywatnego,
kretyn" zaś uwa\a siebie za wyrastającego ponad wszystkich). Dlatego pewne ustroje
nazwali zdrowymi, a inne zwyrodniałymi. Zdrowe są takie, w których człowiek nie tylko ma
zabezpieczone środki do \ycia, ale równie\ promowany jest jego rozwój i szlachetna postawa
(monarchia, arystokracja, politeja). Zwyrodniałe natomiast to te, w których człowiek
karłowacieje, środków brak a promowane są postawy brzydkie (tyrania, oligarchia,
demokracja). Gdy teraz te rozró\nienia zaaplikujemy do chrześcijańskiej wizji człowieka jako
osoby, to od razu widać, jak wielkim wyzwaniem jest uprawianie polityki.
c) polityk nieskuteczny, to fajtłapa a nie polityk, polityk musi być skuteczny, co nie znaczy,
\e ma być niemoralny. Z perspektywy człowieka jako osoby widać, \e polityka nie licząca się
z moralnością jest contradictio in adiecto, bo jest to po prostu polityka nie licząca się z
człowiekiem. Wtedy on słusznie zapyta -jako podmiot - po co mi taka polityka, po co mi takie
państwo? A jeśli się mu zamknie usta, wezmie na przymus, no to mamy nowoczesną formę
niewolnictwa.
Polityka musi więc mieć na celu dobro człowieka, jeśli ma być autentyczną polityką. Taki
cel polityczny nosi miano dobra wspólnego. Skuteczność w jego realizacji, tak jak w
porządku moralności węziej pojętej, polega na tym, \e gdzie się da, tam dobro trzeba
urzeczywistniać, a gdzie się nie da, nale\y przeciwstawiać się złu. Zło, gdy małe, trzeba
zaatakować, gdy przerasta nasze siły - wytrzymywać jego napór. I dopiero wówczas,
niezale\nie od tego, jaka jest sytuacja w państwie - polityka respektująca w ten sposób dobro
wspólne jest polityką zdrową.
Jednym słowem, hasło skuteczności z pominięciem moralności, oznacza, \e w danym
państwie człowiek nie jest traktowany jako podmiot-osoba i musi się liczyć z tym, \e jego
prawa ludzkie będą deptane w najbardziej przemyślny sposób.
Błąd polityków chrześcijańskich w ostatnich latach polegał na tym, \e zawiązując sojusze z
orientacjami antypersonalistycznymi, nie mówiąc ju\ \e antychrześcijańskimi, nie zauwa\yli,
\e albo pójdą na niegodziwe środki, albo te\ sami zostaną zinstrumentalizowani, co do reszty
popsuje opinię o nich wśród obywateli. W sytuacji zdrowej łączy wspólne dobro, które
realizuje się przy pomocy dopełniających się środków, w sytuacji zwyrodniałej jest odwrotnie
- ró\ne cele, te same środki. To ju\ nie jest tragedia, to nieszczęście.
Albo polityka jest roztropnym realizowaniem wspólnego dobra i wówczas ka\dy mo\e w tym
się odnalezć i widzi osobiście sens \ycia w danej społeczności, albo pojawią się ró\ne
odmiany antypolityki, w której ludzi zagro\eni są od góry przez ró\ne formy
zinstytucjonalizowanego zła. Jednak \yjąc w takim państwie mogą pytać, po co mi to,
przecie\ ja miast rozwijać się, zaczynam się kurczyć. A to oznacza, \e taka polityka zagubiła
swój najbardziej istotny sens: człowieka jako osobę.
Widać to wyrazniej, gdy uświadomimy sobie, \e przy polityce pojętej jako skuteczność gubi
się obiektywny cel. Przecie\ te wszystkie cele, jak utrzymanie ustroju, władzy, fabryk etc., to
są przecie\ tylko środki, to nie są \adne cele, ustrój nie jest bytem w sobie, lecz relacją,
władza jest dla kogoś, fabryka jest dla kogoś etc. Ostatecznie więc zwyrodnienie polityki
sprowadza się do tego, \e naruszony zostaje obiektywny porządek: środek wzięty jest za cel,
dobro partykularne - za dobro wspólne.
Polityka a religia
Dziś problem ten jest bardzo zaogniony, od kilku lat mówi się, \e Kościół wtrąca się do
polityki. Na tym tle prowadzona jest kampania antyklerykalna, która zresztą i przedtem była,
tyle \e ludzie mają krótką pamięć i mało czytają. Warto więc dla oczyszczenia złej atmosfery
sprawy te uporządkować:
a) Je\eli stwierdziliśmy, \e właściwie pojęta polityka jest roztropną realizacją wspólnego
dobra, to pojawia się pytanie, czy ta polityka nie krzy\uje się z religią. Bo przecie\, jeśli
wspólnym dobrem, a więc i ostatecznym celem \ycia człowieka jest Bóg, a do Boga prowadzi
człowieka religia, to czy polityka nie jest religią, obie mają przecie\ ten sam cel?
Jak wiemy, pojawiły się w historii dwa skrajne podejścia: pierwsze bizantyńskie, drugie
muzułmańskie. Pierwsze to cezaropapizm, a więc władcy świeckiemu podlega patriarcha,
Państwu - Kościół. Drugie to fundamentalizm: osobie duchownej (ajatollahowi) podlega
władca, Kościołowi" - państwo. Wiemy te\, \e zarówno cesarstwo rzymskie narodu
niemieckiego nieustannie zabiegało o podporządkowanie sobie Kościoła katolickiego, bo taki
był sens walki cesarstwa z papiestwem (zresztą pod wpływem bizantyńskim, bo Teofania,
\ona Ottona II była księ\niczką bizantyńską) jak i pózniej skutecznie program ten realizowali
władcy protestanccy (cuius regio eius religio), a nawet katoliccy, tzw. józefinizm. Natomiast
program drugi jest ciągle obecny w Iranie, gdzie władza nale\y z kolei do osób duchownych.
b) O ile zasygnalizowane napięcie stosunków między państwem i Kościołem wynikało z
walki o podział kompetencji w zakresie realizacji wspólnego dobra, czyli prowadzenia
człowieka do Boga, to przynajmniej od czasów Rewolucji Francuskiej, a potem Rewolucji
Pazdziernikowej pojawia się koncepcja państwa ateistycznego, a więc takiego, które najpierw
spycha religię do sfery prywatnej, a następnie całkowicie ją eliminuje tak z \ycia publicznego
jak i prywatnego. Tutaj bitwa polityczna nie jest ju\ rywalizacją, ale wręcz bitwą na śmierć i
\ycie. Jeśli nie ma wspólnego celu, to państwo jest wewnętrznie pęknięte, jest albo w stanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]