[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wiele wspólnych zainteresowań, w tym upodobanie do piłki nożnej.
Ale największą atrakcją wizyty była obecność Lauren.
Nie przestawał o niej myśleć od poprzedniego dnia, kiedy to
niespodziewanie zastał ją w swojej kuchni. W czasie niedzielnej wizyty
dowiedział się, że Lauren w wolnych chwilach zajmuje się malarstwem.
Wczoraj wprawdzie nie miał okazji zajrzeć do jej studia, ale podczas
33
RS
porannego obchodu przychodni zobaczył kilka jej prac zdobiących ściany
recepcji. Obrazy te przyciągnęły jego uwagę, zanim się dowiedział, że
zostały namalowane przez Lauren. Dziewczyna ma niewątpliwy talent.
Stanowczo musi ją bliżej poznać, obiecał sobie w duchu. Miał zresztą
nadzieję na coś więcej niż bliską znajomość. Wprawdzie starał się swoje
zapędy pohamować, lecz nie mógł nie zdawać sobie sprawy, iż jego
postanowienie trzymania się z dala od kobiet w sobotę mocno się zachwiało,
a w niedzielę praktycznie się rozpłynęło.
Dochodzący z lekarskiego pokoju gwar rozmów wyrwał Gabriela z
zamyślenia. Poczuł lekkie zdenerwowanie na myśl o spotkaniu z nowymi
kolegami. Jeszcze do niedawna podobne uczucie niepewności, czy zostanie
przez obcych zaakceptowany, było Gabrielowi całkowicie obce. Do czasu,
gdy tuż po śmierci ojca cały znany mu świat stanął na głowie. Kiedy okazało
się, że wszystko, co wiedział dotąd o swojej rodzinie i własnej tożsamości,
było jednym wielkim kłamstwem. Odetchnął z ulgą na myśl, iż wśród ludzi,
których za chwilę spotka, znajdą się trzy znajome i przyjazne mu osoby.
Rozejrzawszy się po pokoju, stwierdził jednak ku swemu rozczarowaniu, że
wśród obecnych nie ma Lauren. Na szczęście Chloe i Oliver powitali go
miłymi u-śmiechami.
Ukłonił się uprzejmie, mając nadzieję, że jego uśmiech nie wypadł
zbyt sztucznie. Wbrew obawom Gabriela w pokoju panowała przyjemna
swobodna atmosfera. Tylko u dwóch czy trzech osób dostrzegł uważne,
nieco podejrzliwe spojrzenia, podobne do tego, jakim pół godziny temu
zmierzyła go administratorka Hazel.
- Witam wszystkich. Chciałbym wam przedstawić doktora Gabriela
Devereux - powiedział głośno Nick, szerokim gestem wskazując Gabrielowi
zgromadzonych. - Zdążyłeś już poznać Chloe i Olivera. I zapewne
34
RS
pamiętasz naszą drugą położną, Kate Althorp, którą poznałeś podczas
wizyty w lecie.
- Oczywiście, że pamiętam. Witaj, Kate, miło cię znowu widzieć -
odparł Gabriel, całując Kate w policzek. - Jak się ma mały Jem?
- Doskonale. Miło, że o nim pamiętasz. Witaj w przychodni nad
zatoką! Nie mogliśmy się ciebie doczekać.
- Dziękuję za miłe powitanie. Cieszę się, że jestem z wami. - Był
szczerze wdzięczny Kate za jej ciepłe słowa.
Następnie Gabriel witał się kolejno z pozostałymi członkami
personelu. Po dokonaniu powitalnych formalności usiadł obok Chloe i
Olivera, a pielęgniarka o imieniu Eve podała mu kubek z kawą.
- Zwykle zaczynamy dzień od pogawędki przy kawie - wyjaśniła. - Z
cukrem i mlekiem?
- Dziękuję, tylko z odrobiną mleka.
Kiedy Eve odstawiała karton z mlekiem do lodówki, od strony
schodów dobiegł łoskot, a zaraz potem łańcuszek przekleństw. Gabriel
zauważył, że Nick zerknął ku drzwiom i pokręcił głową.
- To pewnie Lauren - mruknął.
Uwaga szefa wywołała ogólny śmiech, w którym jednak nie było
cienia złośliwości. Raczej życzliwe pobłażanie. Gabriel odnotował to z ulgą,
zdając sobie sprawę, że czuje się już jej obrońcą. Zaraz potem spostrzegł
jednak, że Chloe nagle spoważniała i wymieniła z Oliverem znaczące
spojrzenia. Chociaż Gabriel znał Lauren zaledwie od półtora dnia, to jednak
I on zdążył odnieść wrażenie, że w jej potknięciach jest coś więcej niż
zwykła nieostrożność czy gapiostwo. Toteż znajdując w reakcji Olivera
potwierdzenie swoich podejrzeń, zanotował w pamięci, że w przyszłości
mógłby z nim na ten temat porozmawiać.
35
RS
Do pokoju wkroczyła tymczasem mocno zaambarasowana Lauren.
Wyglądała przy tym uroczo, a w rękach dzwigała ogromny stos
najwyrazniej pozbieranych w pośpiechu z podłogi papierów.
- Przepraszam za spóznienie, ale zatrzymał mnie na dole telefon od
jednego z pacjentów - powiedziała zdyszanym głosem. - Poczekalnia
zaczyna się wypełniać. Hazel ma pełne ręce roboty i prosi, żeby zaczynać
bez niej.
- A przyniosłaś jej ciasteczka? - zapytał ktoś.
Gabriel obserwował, jak Lauren, nadal trzymając w rękach stos
papierów, manewruje przy blaszanej puszce, usiłując ją otworzyć.
- Kornwalijskie odpustowe obwarzanki - oznajmiła po chwili,
zaglądając do puszki. Z figlarnym błyskiem w oczach podsunęła ją
Gabrielowi. - Wszyscy tutaj uwielbiają domowe ciasteczka Hazel, więc ra-
dzę ci wziąć kilka, póki nie zostaną rozdrapane do ostatniego.
Gabriel nie miał o tej porze wielkiej ochoty na słodycze, ale wziął dwa
obwarzanki, żeby sprawić Lauren przyjemność. Po zamoczeniu jednego z
nich w kawie włożył go do ust i natychmiast zmienił zdanie.
- Znakomite! - wykrzyknął.
- Powiedz to Hazel, a zdobędziesz jej dozgonną sympatię - śmiejąc się,
poradziła mu Kate.
Puszka z ciasteczkami zaczęła krążyć z rąk do rąk, a Lauren ucieszyła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •