[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uczucia Marca niczego w jej sytuacji nie zmienią. Zresztą jeśli nawet
cierpi, to chyba przede wszystkim z powodu urażonej dumy.
- Przepraszam za wszystkie przykrości, na jakie cię naraziłam -
odrzekła ze szczerym przekonaniem.
- Ale nadal żądasz rozwodu?
- Nie widzę wyjścia.
- Nieprawda - zaprotestował, stając naprzeciw niej. - Zawsze
uważałem cię za osobę, która łatwo się nie poddaje. Która nie ucieka
od trudności, lecz się z nimi zmaga.
Serce po raz drugi zabiło jej nadzieją, ale i tym razem
natychmiast przyszło otrzezwienie.
- To niemożliwe.
- Skąd wiesz, skoro nawet nie spróbowałaś? Bądz ze mną
szczera, Amy, a na pewno sobie poradzimy.
- Nie, Marco, my po prostu do siebie nie pasujemy. Mamy
odmienne potrzeby. Ty zdecydowałeś się na rodzinę i wcale tego nie
ukrywałeś. Po latach przelotnych związków uznałeś, że nadszedł dla
ciebie czas na założenie rodziny.
- Bo poznałem ciebie, Amy. Byłaś najbardziej seksowną kobietą,
jaką w życiu spotkałem. - Jego głos zmienił się w uwodzicielski
52
RS
pomruk. - A do tego ta twoja powaga, uważne spojrzenie, twoje
dociekliwe pytania!
Czując, że się rumieni, powiedziała szybko:
- Bo akurat prowadziłeś wykłady o tym, co w pediatrii
szczególnie mnie interesowało.
- To prawda, najpierw zauważyłem twoje nogi, ale potem, kiedy
zacząłem cię uważniej obserwować, odkryłem, jaka jesteś
inteligentna, a do tego czuła i dobra, i od razu pomyślałem:
 Chciałbym, żeby ta kobieta była matką moich dzieci".
Zapadło niezręczne milczenie. Amy nie była w stanie wykrzesać
słowa. Sięgnęła po torebkę i wiszący na oparciu krzesła żakiet.
Wreszcie odzyskała głos.
- Przepraszam, że popsułam ci plany, ale nie mogę być matką
twoich dzieci, więc będziesz musiał się rozejrzeć za inną kandydatką -
powiedziała przez ściśnięte gardło. - A teraz muszę iść.
- Zdaje się, że czegoś ode mnie chciałaś?
- To nie jest... nie jestem... - wykrztusiła. - Widzę, że jesteś zbyt
zajęty. Nie powinnam była przyjeżdżać. Teraz to rozumiem. Zajmij
się pacjentami, którzy na ciebie czekają. Napiszę znowu, może
następnym razem zdecydujesz się spełnić moją prośbę. Tak będzie
najlepiej dla mnie i dla ciebie. - Ruszyła w stronę drzwi, lecz Marco
chwycił ją za ramię i mocno przytrzymał.
- Przyjechałaś z daleka, żeby ze mną porozmawiać, ale próbujesz
się wymigać. Poprzednio wyjechałaś bez słowa. Chcesz drugi raz
zachować się podobnie?
53
RS
Jak mogło jej wpaść do głowy, że spotkanie z nim w cztery oczy
cokolwiek ułatwi?
- Pacjenci czekają - mruknęła.
- Wiem, muszę ich przyjąć. Ale potem zapraszam cię na lunch
do Przemytników. Wtedy porozmawiamy.
- Chcesz, żeby cała wieś wzięła cię znowu na języki?
- A niech sobie plotkują, nic mnie to nie obchodzi.
Kate zajmie się tobą, dopóki nie skończę, a do pubu zawiozę cię
autem.
- Maserati nauczył się pracować na mrozie? - zapytała z bladym
uśmiechem.
- Bywa nieprzewidywalny, ale jakoś sobie radzę.
- Dziękuję za troskę, ale wolę pospacerować. Sama trafię do
pubu.
- W takim razie bądz o wpół do pierwszej. Tylko przyjdz na
pewno, bo jeżeli znowu uciekniesz, to będę cię ścigał.
Pub U Przemytników położony był nad urwiskiem, tuż za wsią.
Marco wjechał na parking i zgasił silnik, lecz nie spieszył się z
wysiadaniem. Normalnie jazda samochodem działała na niego
uspokajająco, tym razem jednak nerwy nadal miał napięte.
Zakląwszy po nosem, zatrzasnął w końcu drzwi i wolnym
krokiem ruszył do pubu, próbując ułożyć sobie jakiś plan
postępowania. Niestety, jego tak zazwyczaj sprawny umysł był jakby
sparaliżowany. Czy to nie ironia, że spośród tylu kobiet, które w ciągu
minionych lat pragnęły ułożyć sobie z nim życie, wybrał tę jedną, dla
której kariera okazała się ważniejsza niż rodzina i dzieci!
54
RS
A przecież, kiedy ją poznał, Amy wręcz obsesyjnie marzyła o
domu. Wówczas tłumaczył to sobie jej trudnym dzieciństwem i złymi
stosunkami z matką. Ale widać zle ją rozumiał. Nie tylko pod tym
względem.
Ludzie się zmieniają, ale żeby tak radykalnie?
Skoro jednak chce rozwodu, to on musi się zgodzić. Zresztą od
jej wyjazdu upłynęły dwa lata. Jak ratować nieistniejące od dwóch lat
małżeństwo?
Zły na siebie i na cały świat, gwałtownym ruchem otworzył
drzwi pubu i wszedł do środka.
Przywitał go gwar rozmów i owiało ciepłe powietrze. Już od
drzwi zaczął się rozglądać. Czy Amy przyjdzie na spotkanie? Czy
rzeczywiście pragnie rozwodu?
I oto dostrzegł jej drobną delikatną postać. Siedziała samotnie
przy płonącym kominku, nadal otulona płaszczem, jakby ogień nie był
w stanie jej ogrzać. Robiła wrażenie obcej w tym miejscu, bezbronnej
istoty. Gdy tak na nią patrzył, serce mocno mu zabiło na wspomnienie
dawnych wspólnie spędzonych chwil.
Wstrząśnięty siłą swej tęsknoty, przymknął na moment oczy. A
więc to nieprawda, co ludzie chętnie powtarzają! Czas nie leczy! W
każdym razie nie w jego przypadku. Pomimo tego, co mu zrobiła,
nadal pragnął jej jak żadnej innej kobiety na świecie.
Ale dlaczego? Czy dlatego, że go porzuciła? Z powodu urażonej
dumy?
55
RS
Nagle ogarnął go gniew i zapomniał o chwili słabości. Przez
dwa minione lata nauczył się szukać ratunku w złości. Złość stała się
dla niego najłatwiejszym sposobem ucieczki od cierpienia.
Odzyskawszy nad sobą panowanie, zdecydowanym krokiem
podszedł do baru.
- Cześć, Tony. Daj mi coś mocnego, ale żeby nie zwaliło mnie z
nóg - poprosił.
Właściciel pubu spojrzał znacząco na siedzącą przy kominku
postać.
- Wygląda na to, że potrzebujesz czegoś naprawdę mocnego.
- Nie kuś mnie, Tony - odparł Marco. - Muszę być przytomny,
jestem pod telefonem. Czy Amy już coś zamawiała? - Nie ma sensu
udawać, że jego była żona przypadkiem spadła z nieba. Miejscowi
mają oczy i potrafią robić z nich użytek.
- Przyszła dziesięć minut temu - odparł Tony, sięgając po
szklankę i butelki. - Zamieniła parę słów i wzięła sok grapefruitowy.
Ale go nie tknęła, tylko siedzi i wpatruje się w ogień. Jeśli chcesz
znać moje zdanie, wygląda na bardzo nieszczęśliwą. - Postawił na
barze świeżo napełnioną szklankę. - Proszę, oto zdrowotna mieszanka.
Same witaminy, bez kropli alkoholu. Na koszt firmy. Mamy też
kornwalijskie paszteciki prosto z pieca. Jest także pyszna ryba z
frytkami, ale pewnie doktorowi nie wypada objadać się cholesterolem
na oczach pacjentów - dodał żartobliwie.
Skwitowawszy uwagę Tony'ego bladym uśmiechem, Marco
wziął szklankę i podszedł do kominka.
56
RS
- Przepraszam, że kazałem ci czekać - powiedział, zajmując
miejsce naprzeciwko Amy. - Niestety moi pacjenci mają okropny
zwyczaj zapadania na choroby wymagające wiele czasu i uwagi.
- Nic się nie stało - odparła, podnosząc na niego wzrok.
Marco pierwszy raz naprawdę się jej przyjrzał. Twarz Amy była
bledsza, niż pamiętał, pod oczami widniały głębokie cienie. Była też
znacznie szczuplejsza niż dawniej. Stanowczo nie tryskała
zadowoleniem i energią, czego można by oczekiwać od osoby, która
dokonała świadomego wyboru, przedkładając pracę nad
macierzyństwo. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •