[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lapisowy skarabeusz z imieniem samego Piankhaya. Dlaczego? Czyżby w Babilonie było
więcej Nubijczyków? Ludzie, którzy słyszeli o Sherkarerze, chociaż on nic o nich nie
wiedział? Jeśli tak, też musieli być niewolnikami - a jednak podjęli ryzyko próby
skontaktowania siÄ™ z nim.
Zobaczył, że niewolnik, który upuścił skarabeusza wraca, nie było jednak szansy na
rozmowę. Mężczyzna podniósł naręcze gnijących roślin, a kiedy przechodził obok
Sherkarera, upuścił ich trochę.
Nubijczyk kopnął rośliny w bok, zastanawiając się, jak mógłby dowiedzieć się czegoś
od posłańca. Potem zobaczył, że jedna z trzcin jest świeższa, bardziej zielona niż inne - i ma
na sobie jakieś znaki. Poruszył nogą jeszcze raz, przesuwając trzcinę z krawędzi basenu w
cień, po czym usiadł tam po turecku, przyglądając się robotnikom, jak czynił to wielokrotnie
przedtem. Jego dłonie zamknęły się na kawałku trzciny. Zaczął ją od niechcenia obracać.
Po chwili mógł się zabrać do czytania. Wreszcie zrozumiał parę znaków. Były
wyskrobane z trudem, jakby przez kogoś, kto słabo znał egipski język dworski. Nie oznaczało
to, że nie mógł ich napisać Nubijczyk. Bardzo niewielu ludzi, z wyjątkiem skrybów, potrafiło
pisać swobodnie.
 Południe - zachodnia ściana - kanał - tak, jak sądził, brzmiała informacja.
U stóp lewej ściany znajdował się kanał, a w nim rura, przez którą w razie potrzeby
można było wypuścić wodę z basenu. W południe podwórzec będzie prawie opustoszały,
ponieważ wszyscy rozsądni ludzie schronią się w chłodzie i cieniu pomieszczeń o grubych
ścianach. Sherkarer przełknął ślinę; wilgoć wypełniła jego usta. Na czole i nad górną wargą
miał kropelki potu, a wnętrze dłoni zrobiło się śliskie.
Ucieczka - to z pewnością oznaczało ucieczkę! I chociaż on nie widział żadnej szansy,
może inni mieli więcej szczęścia. Kim mogli być? Strażnikami, którzy przeżyli zniszczenie
pałacu Candace, a może szlachcicami? Ci, którzy wiedzieli o jego wysokim urodzeniu, mogli
zaryzykować dla niego bardzo wiele. Możliwe nawet, że jeśli Wielki Faraon nie schronił się
w Meroë, to NubiÄ… rzÄ…dziÅ‚a teraz rodzina Sherkarera. RozmyÅ›lania te tak go podekscytowaÅ‚y,
że nie mógł siedzieć i czekać, więc wstał i chodził wzdłuż krawędzi basenu. Woda była
ciemna, jak zwykle cuchnąca. Sirrush lau opadł na dno, próbując się skryć przed światłem, w
czasie, gdy zmieniano maty na dachu.
Nubijczyk obserwował cienie, próbując stwierdzić, ile ma jeszcze czasu do
umówionego spotkania. Starał się opanować. Miał szczęście, że w pobliżu nie było żadnych
starszych kapłanów. Inni byli już tak przyzwyczajeni do jego codziennych inspekcji basenu -
które przedłużał, by przekonać ich o swej specjalnej wiedzy - że w ogóle na niego nie
patrzyli.
Zawsze jadł sam, bo nie był ani niewolnikiem, ani wolnym człowiekiem. Wziął więc
swą porcję kaszy jęczmiennej, rzodkiewki, parę fig i cebulę. Szybko przełykał niesmaczne
pożywienie.
Południe - podwórzec był pusty. Sherkarer podszedł do basenu, udając, że sprawdza
nowy dach. Zza muru dochodziło trąbienie słonia. Dzwięk roznosił się dobrze, bo ucichła
zwykła wrzawa świątyni i miasta. Nubijczyk rozejrzał się szybko i stwierdził, że nie jest
obserwowany, więc podszedł do rury i pochylił się, jakby podejrzewał, że coś się zepsuło w
dopływie wody.
- Jesteś tu? - z ziemi dobiegł głuchy głos.
Te słowa wystarczyły, żeby rozczarować Nubijczyka. %7ładen z jego rodaków tak by
nie mówił; on sam, mimo że pilnie uczył się miejscowego języka, miał akcent, był więc
pewien, że każdy Nubijczyk mówiłby podobnie.
- Jestem - odpowiedział, chcąc się dowiedzieć, kto przysłał mu królewskiego
skarabeusza i wyskrobał wiadomość na trzcinie.
Usłyszał chrząknięcie, jakby leżąca w kanale osoba próbowała się wygodniej ułożyć.
Potem ktoś odezwał się ponownie:
- Przemyślałeś słowa Daniela, Nubijczyku? Daniel! Czyżby dworski intrygant wciąż
próbował go wciągnąć w jakiś spisek przeciwko kapłanom?
- Ten, kto zadaje pytania, nie może nie odpowiadać - Sherkarer powtórzył dworskie
przysłowie, starając się myśleć jak najszybciej.
- Kim jesteś ty, który chowasz się w ziemi, żeby mówić o Danielu?
- Jego uchem, a czasami i ustami, gdy tak trzeba - w głosie słychać było
zniecierpliwienie. - Pytam raz jeszcze - przemyślałeś jego słowa?
- Dlaczego ja? Kto biegnie sam, tego nikt nie prześcignie. %7łyję, bo żyje sirrush, a oni
wierzą, że dzieje się tak dzięki mnie.
- Chcesz zatem pozostać tu jako niewolnik śmierdzącego potwora, zamiast stać się
wolnym i ruszyć z powrotem do swego kraju?
- Gdy się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy&
- Nie mam czasu na mÄ…dre powiedzonka, Nubijczyku! Oto propozycja, przyjmij jÄ… lub
odrzuć. Poprzyj Daniela, żeby zyskał pełną łaskę Króla, albo zostań, aż potwór zdechnie i nie
będzie tu już dla ciebie miejsca. Daniel nie zapomina o tych, którzy są z nim - a moc pieczęci
Wielkiego Króla dosięga wszędzie. Może dać ci wolność i otwartą drogę do własnego kraju.
- Jeśli może to zrobić - odparł Sherkarer - czemu nie zrobi tego dla siebie? Sam
powiedział, że jest tu uwięziony. Jedno kłamstwo niszczy tysiąc prawd, naciągaczu!
- Daniel ma zadanie od Boga Jehowy - zostaje tu, żeby zmiękczyć serce Wielkiego
Króla i zwrócić jego uwagę na los naszego ludu. Wybiera Babilon, by mu służył. - Głos
brzmiał tak pewnie, że zachwiał nieco wątpliwości Nubijczyka.
- Można obiecać cały świat, lecz gdy nadejdzie czas, nie móc dać nawet ziarnka kurzu.
RozbudziÅ‚byÅ› we mnie nadziejÄ™ wolnoÅ›ci i Meroë, jak woznica wabi osÅ‚a pÄ™czkiem Å›wieżego
siana - ale czas zjedzenia siana może nigdy nie nadejść.
- Jak długo będzie żyć twój potwór, Nubijczyku? Mierz swoje życie jego życiem! Jeśli
zdechnie, czy kapłani pozwolą, by wina spadła na nich? Nie, gdy mają kozła ofiarnego!
To była ciężka do zniesienia prawda, która trafiła jak dobrze wycelowana strzała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •