[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Od czego masz zacząć? - powtórzyła takim tonem, jakby cały
czas nad niczym innym się nie zastanawiała, po czym rozejrzała się po
sklepie. - Może rozpocznij od tamtego narożnika - zdecydowała w
końcu, wskazując na przeciwległą ścianę.
W tym pomieszczeniu było to najodleglejsze miejsce od tego, w
którym właśnie się znajdowała. Fizyczny dystans gwarantował
bezpieczeństwo. A przynajmniej taką miała nadzieję.
- W porządku - odparł machinalnie, nie patrząc nawet we
wskazanym przez nią kierunku.
A zaraz potem, zamiast chwycić za puszkę z farbą, stojącą obok
lady, wyjął z jej ręki wałek i położył na zamkniętej puszce.
- Nie ruszaj się - powiedział niskim, ciepłym głosem. Przez
chwilę ważył coś w myślach, by po chwili podjąć decyzję, dla niego
samego ekscytującą.
ous
l
a
d
an
sc
- Sądzę, że najpierw musimy dać upust pewnym emocjom. To
oczyści atmosferę.
Gloria desperacko szukała zabawnej, lekko kpiącej riposty, która
by odwiodła Jacka od jego zamiarów, bo miała już przeczucie, co się
święci. Wiedziała, że to może ją doprowadzić do upadku.
- Nie należę do zwolenniczek duchowych czy też jakichkolwiek
innych czystek - oznajmiła wreszcie.
- Niekiedy są konieczne, by można było pójść do przodu. Myśl,
Glory! Myśl!
- Słyszałam, że dla oczyszczenia krwi przystawianie pijawek
znowu wchodzi w modę.
Do diabła! Dlaczego Patrick Fortune nie spłodził brzydkich
dzieci? A w każdym razie, czemu musiał mieć syna, który przyprawiał
ją o szybsze bicie serca, ilekroć znalazł się gdzieś w pobliżu?
Los jest okrutnie niesprawiedliwy, zdecydowała Gloria. Przecież
odbyła już pokutę i teraz ostatnie, czego chciała, to poddanie się
namiętności. W tej chwili najbardziej pragnęła przemienić się w
zakonnicę albo jeszcze lepiej - w jednego z owych nieszczęśników,
znanych z arabskich baśni, którzy strzegli żon sułtana. Eunuchowie -
bo o nich mowa - nie wiedzieli nawet, co to libido.
Tymczasem Jack zaczął przetrząsać kieszenie, jakby w po-
szukiwaniu pijawek.
- Zawiodła dostawa - oznajmił.
- Wielka szkoda. - Gloria czuła się coraz bardziej nieswojo. - W
takim razie odłożymy tę operację na inną okazję.
ous
l
a
d
an
sc
- Glorio? Poczuła na policzku jego oddech.
- Słucham?
- Zamknij się.
Zobaczył błysk gniewu w jej oczach i to jeszcze bardziej go
podnieciło. Wsunął ręce w jej włosy i przybliżył twarz do jej twarzy.
Serce zaczęło walić Glorii tak mocno, że miała wrażenie, iż za
chwilę rozpadnie się na milion kawałków. W odruchu obrony znowu
zaczęła wyrzucać z siebie słowa:
- Słyszałam, że ruchomy cel stanowi większe wyzwanie.
- Przyjąłem do wiadomości.
Powiódł palcem po jej dolnej wardze i poczuł, jak ogarnia go
pożądanie. Z trudem łapiąc powietrze, przywarł ustami do jej ust.
W tym momencie Glorię opuściła całkowicie zdolność lo-
gicznego myślenia.
Jej ciało zareagowało odruchowo.
Zarzuciła Jackowi ręce na szyję i przytuliła się do niego z całych
sił, namiętnie oddając pocałunek. Jeżeli już miała się całkiem zatracić,
chciała, by i na nim ten pocałunek pozostawił niezatarty ślad.
Jack natomiast czuł się tak, jakby stracił grunt pod nogami. Nie
wycofał się jednak, ponieważ chciał odkryć zródło zniewalającego
uroku tej kobiety. Wierzył, że gdy uda mu się jasno zdefiniować
przyczynę zauroczenia, łatwo się na nią uodporni i nie będzie już
poddawał się namiętności, ilekroć Gloria stanie mu przed oczami.
Z doświadczenia wiedział, że oczekiwania zazwyczaj przerastają
rzeczywistość. Nawet drobne nadzieje pozostają niespełnione. A im
ous
l
a
d
an
sc
więcej człowiek się po kimś lub po czymś spodziewa, tym
potężniejsze, bardziej przytłaczające czeka go rozczarowanie.
Tymczasem Jack nie czuł zawodu.
A może inaczej. Był rozczarowany jedynie samym sobą, bo gdy
całował Glorię, wcale nie obojętniał, wręcz przeciwnie, odczuwał coraz
większe pożądanie.
Miał ochotę kochać się z nią tu i teraz - na podłodze, na ladzie,
opierając ją o drabinę. Kochać się z nią w każdym możliwym zakątku
tego pomieszczenia.
A jednocześnie nie chciał, by żądze brały nad nim górę, bo
wiedział, że oznacza to jedynie kłopoty. Co nie zmieniało faktu, że
wciąż nie odrywał ust od jej miękkich warg, poddawał się kojącemu,
zmysłowemu zapomnieniu.
Znowu zaczynało brakować mu tchu.
Czuł się tak jak wtedy, gdy ten jeden jedyny raz, w wieku
trzydziestu lat, brał udział w nowojorskim maratonie.
Zbierając się w sobie, odsunął się od Glorii, gwałtownie kończąc
to, co równie gwałtownie rozpoczął.
Gloria spojrzała na niego zdezorientowana.
- No cóż... - wyszeptała.
- Cóż - powtórzył, bo w głowie miał zamęt.
Gloria zacisnęła usta, by nie poddać się pokusie i nie zacząć
całować Jacka od nowa. Jakże pragnęła się z nim w tym momencie
kochać! A jednocześnie była wdzięczna, że nie wykorzystał sytuacji i
nie posunął się dalej, bo zatraciła się tak bardzo, że mógłby z nią
ous
l
a
d
an
sc
zrobić, co by tylko zechciał.
- A więc mamy to z głowy - wykrztusiła po chwili.
W żadnym razie, pomyślał Jack. Chyba że nagle zostałby ob-
darzony nadludzką siłą woli. Jednak, by zachować resztki zdrowego
rozsądku, postanowił udawać, że tak jest naprawdę.
- Owszem.
Gloria tymczasem doszła do wniosku, że jeszcze chwila, a zrobi
coś głupiego: ponownie rzuci się w jego ramiona. Zdesperowana,
odsunęła się o kilka kroków.
- Może więc powinniśmy zabrać się do pracy.
- Może powinniśmy.
W tym momencie był w stanie wypowiedzieć tylko pojedyncze
słowa lub powtarzać je za nią. Gonitwa myśli nie pozwalała na
sklecenie choćby jednego pełnego zdania -wyrazy wirowały
chaotycznie w jego głowie, układając się najwyżej w nonsensowne
zlepki. Gloria natomiast czuła, że kolana drżą jej tak samo jak wtedy,
gdy Jack wyciągał ją z jaguara, ogarniętą przerażeniem i niemal
niezdolną oddychać. Bóg jej świadkiem, że Jack wywoływał w niej
niemal te same reakcje co ciasne pomieszczenia. Przede wszystkim
więc panikę - taką samą panikę jak podczas ataku klaustrofobii.
Czemu więc pragnęła kolejnego pocałunku?
Dlaczego chciała czegoś więcej niż tylko pocałunku?
Gdy po raz kolejny pomyślała o seksie, mechanizm obronny
wreszcie zadziałał.
Nie, do diabła, ona nie wkroczy znowu na tę zgubną drogę, nie
ous
l
a
d
an
sc
pozwoli, by ponownie zaczęły rządzić nią hormony. Teraz była starsza
i mądrzejsza - no, w każdym razie starsza. Czy nie nadszedł więc
najwyższy czas, by mądrość dała o sobie znać?
Starając się odzyskać przynajmniej pozory równowagi, Gloria
spojrzała po sobie. Jaskrawa plama farby, którą niechcąco
wysmarowała Jacka, odbiła się i na jej kombinezonie. Pomimo powagi
sytuacji Gloria nie mogła powstrzymać się od żartobliwego
stwierdzenia.
- Wyglądamy, jakbyśmy należeli do jakiegoś tajnego bractwa -
zauważyła z rozbawieniem.
Zaraz potem doszła do wniosku, że nadszedł czas na małe
przedstawienie. Przywołała na usta promienny uśmiech, jaki zazwyczaj
rezerwowała dla szczególnie wymagających klientów, kiedy była
zdecydowana uszczuplić stan ich konta.
- Cóż, cieszę się, że daliśmy upust emocjom i oczyściliśmy
atmosferę. Może teraz wreszcie uda nam się zabrać do pracy? -
Wskazała na drugi koniec pomieszczenia. - Jeżeli zajmiesz się tamtą
ścianą, ja dokończę malowanie w tym rogu. Rzuciła to tak lekkim
tonem, jakby całowanie się z obcym mężczyzną było dla niej chlebem
powszednim.
Biorąc pod uwagę jej urodę, może rzeczywiście tak było,
pomyślał Jack. Kobiety w typie Glorii uosabiały męskie fantazje i
wzbudzały silne pożądanie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •