[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ROZDZIAA DWUNASTY
Olivier wpatrywał się obojętnie w swego BlackBerry.
Po raz pierwszy liczby nie wydały mu się automatycznie znajome i zmarszczył brwi, starając się
przetworzyć otrzymane informacje. W świecie biznesu w mgnieniu oka można było zarobić czy
stracić miliardy; zbyt długo nie miał kontaktu z rynkami i wiele się wydarzyło, odkąd zaglądał tu
rankiem.
Nie tylko w świecie finansów.
Wzdychając niecierpliwie, ponownie przejrzał kolumny liczb. Wszystko było w porządku, na rynkach
nie nastąpiło żadne załamanie. Bez niego świat się nie zawalił.
Tym razem.
Nie mógł pozwolić sobie na powtórkę czegoś takiego. Zarządzanie funduszami nie było pracą na pół
etatu ani zajęciem dla osób z innymi priorytetami. Dlatego właśnie on odnosił takie sukcesy w tej
dziedzinie - ponieważ zarabianie pieniędzy zawsze było jego jedynym celem.
Odłożył BlackBerry i rozejrzał się po niskiej
270
INDIA GREY
kuchni. Czuć tu było dymem z kominka w jadalni, w którym niedawno napalił. Szyby zaparowały,
ukrywając ciemność chłodnego wieczoru za przezroczystą srebrną woalką. Słyszał, jak stare deski
podłogowe trzeszczą cicho pod nogami Belli.
Lata świetlne dzieliły to miejsce od eleganckiego minimalizmu apartamentu na Park Lane czy wy-
stawnych luksusów willi, jakie posiadał w St Tropez i Mustique, dokąd Olivier zabierał tę kobietę,
która znajdowała się akurat na szczycie jego listy pań gotowych na tydzień seksu i słońca.
Co nie zdarzało się wcale tak często. Te kobiety zawsze miały mu za złe czas, który poświęcał pracy.
Oczekiwały więcej, niż był im skłonny dać, a ich pochlebstwa mocno działały mu na nerwy.
Zaczął obierać grzyby, które nazbierał w lasku w pobliżu dawnej pracowni ojca.
- Będziesz gotował?
Uniósł głowę. W drzwiach stała Bella. Ciemne włosy miała zaczesane do tyłu, skórę jeszcze zaru-
mienioną po gorącej kąpieli i rozkosznym seksie w wannie, któremu nie potrafili się oprzeć. Miała na
sobie szary T-shirt Oliviera, który sięgał jej do połowy ud.
- Wydajesz się zaskoczona - powiedział sucho. Zbliżyła się do niego i uśmiechnęła.
- Jestem pod wrażeniem. - Wzięła do ręki jeden z dużych grzybów z ciemnymi blaszkami i Olivier
obserwował, jak przesuwa palcem po jego kopulas-
KOLEKCJONER SZTUKI
271
tym kapeluszu, po czym podnosi go do nosa i wdycha wilgotny, piżmowy zapach. Wyglądało to nie-
zwykle zmysłowo i musiał odwrócić wzrok, by nie posiąść jej znowu, tym razem na podłodze w
kuchni. -Nie mogę uwierzyć, że do twoich talentów zalicza się także gotowanie.
Zaczął z zacięciem kroić grzyby.
- Kiedy dorastałem, mogłem albo gotować, albo chodzić głodny. Julien nieszczególnie lubił zajmować
się domem.
- A twoja matka?
Nóż na chwilę znieruchomiał.
- Odeszła, kiedy miałem dwa lata.
Stal w jego głosie sprawiła, że Bella wzdrygnęła się. Oparła się o stół i nachyliła ku OHvierowi.
- Och. Przepraszam, nie powinnam była pytać. Nie musisz o tym mówić.
Przerzucił grzyby na patelnię, gdzie niemal natychmiast zaczęły mięknąć i kurczyć się.
- To nic wielkiego. Studiowała w Paryżu historię sztuki. Przeczytała o pracach mego ojca i po-
stanowiła poświęcić mu swoją pracę magisterską. Przyjechała się z nim spotkać. Dużo czasu wtedy
minęło, odkąd przestał porządnie malować i żyło mu się niewesoło, podejrzewam więc, że jej uwaga
mu schlebiała. Zwłaszcza że tak bardzo interesowała się jego pracami. Udało jej się odnalezć całkiem
sporo, które sprzedał przed pożarem, i zamierzała urządzić mu wystawę, ale spełzło na niczym, kiedy
272 INDIA GREY
zaszła w ciążę. - Umilkł i wlał na patelnię trochę i wina, które zasyczało, uwalniając chmurę
aromatycznej pary. - Ich związek z góry skazany był na porażkę, i Myślę, że sądziła, że potrafi mojego
ojca uzdrowić i sprawić, by ją pokochał, ale to było niemożliwe,
- Dlaczego?
- Ponieważ nadal był zakochany w Genevieve, j Podejrzewam, że w mojej matce ujrzał okazję do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]