[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dowiedzieć się, dlaczego mnie zostawiłaś, ale za każdym razem,
kiedy tylko o to zapytałem, ty zmieniałaś temat.
Wreszcie odwrócił się do niej i zobaczył, że po jej policzkach
spływają łzy. A potem spostrzegł w jej oczach zrozumienie i
akceptację tego, o czym mówił. Poczuł się tak, jakby cały świat
narodził się na nowo.
- O, Wyatt... - Vicki wyciągnęła do niego rękę, a on pociągnął ją,
podnosząc z kanapy, i chwycił w ramiona. - Tak się bałam i nie
wiedziałam, co myśleć, kiedy usłyszałam, że wracasz do Sea Cliff.
Przez piętnaście lat zastanawiałam się, co takiego zrobiłam, żebyś
miał mnie aż tak dosyć. Twój ojciec powiedział, że przy mnie się
dusiłeś, że nie pozwalałam ci zaczerpnąć oddechu. Grzebałam w
pamięci, myślałam o każdej chwili, którą spędziliśmy razem, żeby
znalezć klucz do tej zagadki, ale wciąż nic z tego nie rozumiałam.
A potem ty nagle wróciłeś i zachowywałeś się tak, jakby nic się nie
stało. Wówczas już zupełnie nie wiedziałam, co myśleć. Dlaczego tak
upierałeś się, żeby rozmawiać o przeszłości, grzebać w tych
bolesnych wspomnieniach. Bałam się, że historia może się
powtórzyć, a ja po raz drugi czegoś takiego nie wytrzymam, gdyby
znowu okazało się, że potrzebujesz więcej wolności i przestrzeni
życiowej.
Czuła, jak uścisk Wyatta coraz bardziej się zacieśnia. Po raz
pierwszy od dnia jego powrotu pomyślała, że być może rzeczywiście
wszystko da się jakoś ułożyć. No, może prawie wszystko... Był
jeszcze przecież jej syn... Ich syn! Czy to, co najlepsze dla niego,
będzie współgrało z jej pragnieniami? Musi sama znalezć jakiejś
wyjście... Tylko jak?
Wyatt pocałował ją, a wtedy wszystkie te myśli po raz ostatni
zawirowały w jej głowie i po prostu znikły. Teraz połączyła ich
namiętność tak silna, że Vicki bała się, czy nie wzniecą pożaru.
Wsunęła rękę pod sweter Wyatta, żeby poczuć ciepło jego skóry, i
pomyślała, że może rzeczywiście zaświeci dla nich słońce. Wyatt
musnął ustami jej policzek.
85
RS
- Kolacja jest właściwie gotowa - szepnął jej do ucha. -
Wystarczy tylko podgrzać.
- Nie sądzisz, że lepiej będzie poczekać, aż nabierzemy
większego apetytu? - spytała Vicki, uśmiechając się znacząco.
- Mam olbrzymi apetyt, ale boję się, że nic w kuchni nie będzie
w stanie go zaspokoić.
Na tym zakończyła się rozmowa. Wyatt wziął ją na ręce i zaniósł
do sypialni, gdzie postawił ją przy swoim łóżku. Powoli, po kolei,
rozpinał guziki jej bluzki, wsunął dłonie pod rozchylone już poły i
pieścił gładką skórę. Potem poszukał zapięcia stanika, a Vicki
jednym ruchem zsunęła z siebie wszystko. Wyatt ściągnął sweter
przez głowę. Różne części ubrania po kolei lądowały na podłodze, aż
wreszcie Vicki i Wyatt mogli położyć się na łóżku.
Leżeli wyciągnięci obok siebie, a ich nagie ciała dotykały się
delikatnie, zrazu nieśmiało. Czubki piersi Vicki skurczyły się w
oczekiwaniu na pieszczotę.
Wyatt oplótł ją ramionami i przyciągnął bliżej do siebie. Jego usta
natychmiast wzięły ją w posiadanie. Czuł się tak, jakby ktoś zdjął
wielki ciężar, który do tej pory przygniatał mu ramiona. Pierwszy
raz od piętnastu lat poznał coś, co mógł nazwać szczęściem, i też po
raz pierwszy od dawna odważył się myśleć o przyszłości. O wspólnej
przyszłości...
Całując Vicki, był jak zauroczony. Jej skóra o kremowym odcieniu,
jedwabiste włosy, smak jej ust - to wszystko sprawiało, że jego serce
waliło tak mocno, jakby chciało wyskoczyć z piersi.
Vicki tak bardzo pragnęła pieszczot Wyatta, dotyku jego warg na
swojej skórze. I za chwilę już poczuła go w sobie, a czas stanął w
miejscu. Ramiona, nogi, dłonie, usta - wszystko splątało się,
poruszało jednym rytmem, prowadziło do jedności ciał i dusz.
Potem leżeli spokojnie, spleceni uściskiem, otoczeni atmosferą
miłości. Vicki całowała delikatnie pierś Wyatta, on gładził jej
spocone skronie.
- Zostaniesz ze mną przez całą noc, prawda? - spytał cicho. -
Chciałbym kochać się z tobą w każdym pokoju po kolei, a na końcu
86
RS
na tarasie, kiedy wstanie świt.
- Przecież to wielki dom - szepnęła, śmiejąc się. - Tyle tu pokoi.
- To prawda, więc zajmie mi to całe dnie, może nawet tygodnie,
żeby kochać się z tobą we wszystkich. A potem zaczniemy od nowa.
- Aha - zamruczała sennym głosem.
- A jeszcze pózniej... albo nawet w trakcie tych wędrówek
możemy spróbować stworzyć nowe życie... nasze dziecko - mówił,
gładząc jej włosy i odgarniając splątane kosmyki z twarzy. - Tak
chciałbym mieć rodzinę...
Vicki drgnęła się, zaskoczona tak nagłym wyznaniem.
- Dziecko? Nie... to niemożliwe - wyjąkała, czując ucisk w
żołądku.
- Nie mówiłem, że teraz, zaraz. Myślałem, że może kiedyś... w
przyszłości.
Reakcja Vicki sprawiła, że poczuł się nieswojo. Może nie powinien
był wyskakiwać z takim pomysłem.
- Nieważne, teraz... czy pózniej. Chodzi o to, że... ja nie mogę
mieć więcej dzieci. - Poczuła wielki smutek, jakby do niej samej
dopiero teraz tak naprawdę dotarła świadomość tego faktu. - Dwa
razy o mało nie poroniłam. .. o mało nie straciłam Richiego. Lekarz
powiedział mi, że nie mogę mieć więcej dzieci.
- Przepraszam, nie chciałem sprawiać ci przykrości -
powiedział, przygarniając ją mocniej do swojej piersi. %7łałował, że
powiedział jej o dziecku, niezależnie od tego, jak bardzo o tym
myślał. Lepiej będzie teraz skupić się na dniu dzisiejszym, niż
wybiegać tak daleko w przyszłość, tym bardziej że owa przyszłość
mogła mieć tak liczne odniesienia do przeszłości. Należy cieszyć się
tym, co jest - rozwiązany został największy problem. Reszta sama
jakoś się ułoży.
- Co powiesz o tym, żeby zacząć wszystko jeszcze raz, od nowa?
- spytał, całując ją czule. - Tak jakby nie było w ogóle tych piętnastu
lat? Tym razem nic nam nie przeszkodzi.
Gdyby to mogło być prawdą, pomyślała ze smutkiem Vicki. Mogli
udawać, że nie było tych piętnastu lat - lat smutku, gniewu, złości i
87
RS
bólu. Jednego tylko nie można było pominąć, a mianowicie faktu
istnienia Richiego. Może za bardzo się nim przejmowała, ale nie
potrafiła postępować inaczej. Był jej jedynym dzieckiem i zaznał już
zbyt wiele cierpienia w swoim krótkim życiu. Przecież nie mogła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •