[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jestem w olimpijskiej formie - oświadczył z dumą Gerry.
- Możesz sobie pozwolić na kilka puszek soku pomarańczowego,
czy to ponad twoje siły?
- Mam niespożyte siły, ale nie dzisiaj, zabieram Emmę na sutą
kolację, aby wyrazić swoją wdzięczność.
- Za co?
- Za to, że trzymała wszystko w garści podczas mojej nieobecności.
RS
164
- Ach tak, oczywiście, rozumiem...
- Możemy się spotkać jutro o zwykłej porze, Des. Odpowiada ci
dwunasta trzydzieści?
- Wspaniale. Jesteś pewien, że nie będziesz...
- Absolutnie pewien. A teraz opowiedz mi o sobie: co porabiałeś
przez ten czas?
Des zapoznał go z historią swojego scenariusza, napisanego w
pocie czoła, który został odrzucony przez jakiegoś nadętego dyletanta.
Opowiedział mu także o innym tekście - dobrze przyjętym i
pochlebnie zrecenzowanym w prasie.
- Och, pamiętam! Powstał jeszcze przed moim pójściem do zakładu
- powiedział Gerry.
- Doprawdy? Bardzo możliwe. Straciłem poczucie czasu. Co
jeszcze? To samo co zwykle. Brakowało mi ciebie, chłopie, wierz mi.
Nie było z kim się pośmiać. Starałem się unikać Madiga-na" i
zacząłem bywać u McCloskeya". Przez jakiś czas odwiedzałem także
okolice Baggot Street i zaglądałem do Waterloo House", a także do
Searsona" i Mooneya", ale nie miałem tam do kogo otworzyć ust.
Cieszę się, że wreszcie wyszedłeś.
- Ja również.
- Czy w zakładzie obchodzili się z tobą z dużą bezwzględnością?
- Ależ skądże, byli bardzo mili. Wszystko zależało ode mnie. Jeśli
nie chciałem słuchać ich zaleceń, nie musiałem.
- No cóż, to dobrze.
- Możesz się odprężyć, nie będę cię zarzucał antyalkoholowymi
ulotkami ani nalegał na ograniczenie picia - powiedział ze śmiechem
Gerry. Des również się roześmiał.
- Dzięki Bogu - powiedział z nieukrywaną ulgą. - A zatem do
zobaczenia jutro, chłopie, i udanego drugiego wieczoru miodowego
miesiąca.
Gerry żałował, że znalazł tylko dwieście funtów, a nie dwa tysiące -
mógłby ponownie zabrać Emmę na miodowy miesiąc. Może zdoła to
zrobić, gdy znowu stanie na nogach. Trzeba o tym pomyśleć.
Wspaniale byłoby wyjechać do wynajętej na dwa tygodnie willi - w
RS
165
jednym z tych uroczych miejsc wypoczynkowych, na przykład na
Lanzarotte. Pewien gość, którego Gerry poznał w zakładzie
odwykowym, kupił taki dom do spółki z całą grupą Irlandczyków.
Organizowali tam wspólne wypady, miło spędzali czas i przywozili
całe tony zakupów ze strefy bezcłowej - o tej korzyści związanej z
takim wyjazdem lepiej zapomnieć - były tam wspaniałe plaże i
cudowna pogoda nawet w zimie. Ponownie zabrał się za sortowanie
rzeczy. Najwięcej kłopotów sprawiał mu dział z ewentualnymi
kontaktami na przyszłość. Wiele agencji uległo przeobrażeniu, wiele
się połączyło, a inne wypadły z rynku. Pojawiły się liczne nowe firmy.
Z częścią starych agencji stosunki układały się nie najlepiej: nigdy nie
otrzymał obiecanych zamówień albo wykonał zlecenia, które nie
zostały przyjęte. Chryste, łatwiej byłoby zaczynać wszystko od nowa
w innym kraju. W Australii? To miasto przypominało wiochę:
wiadomość przekazana w porze lunchu już w porze podwieczorku
była powszechnie znana. No cóż, nikt nie powiedział, że odbudowanie
kariery będzie łatwe.
Gdy nadeszła pora, żeby ubrać się do wyjścia, Gerry popadł w
kiepski nastrój. Dzieci były poza domem. Paul jak zwykle bawił u
Andy'ego, a Helen poszła na lekcję tenisa. Zapytała rano przy
śniadaniu, czy w budżecie rodzinnym znajdą się środki na pokrycie
kosztów jej lekcji. Oświadczyła, że zrozumie, jeśli otrzyma odmowną
odpowiedz, i nie zamierza na nikogo wywierać nacisku. Chciałaby
jednak trenować z grupą. Gerry nalegał, aby podjęła naukę. Obiecał
córce także nową rakietę, jeśli będzie robiła postępy. Wyszła z domu
we wspaniałym humorze, zapowiadając, że zostanie na podwieczorek
u przyjaciółki, która mieszka w pobliżu kortów.
Emma układała świeżo umyte włosy. Siedziała w bieliznie przy
toaletce i obserwowała Gerry'ego, który właśnie wszedł do sypialni.
Początkowo sądziła, że zechce pójść z nią do łóżka. Nie kochali się
ubiegłej nocy - leżeli tylko obok siebie i trzymali się za ręce, dopóki
Gerry nie zapadł w sen. Obecny moment wydawał się odpowiedni na
chwilę zbliżenia. Ale nie, seks był ostatnią rzeczą, jaką Gerry miał na
myśli. Emma ucieszyła się, że nie podchwycił jej zalotnych uwag - nie
RS
166
czuła się odrzucona, skoro nie usłyszał tego, co mu powiedziała. Był
naburmuszony.
- Naprawdę bardzo się cieszę z naszego dzisiejszego wyjścia -
zapewniła go.
- Nie musisz mi stale o tym przypominać. Wiem, że dawno nigdzie
nie byłaś.
Przełknęła tę ripostę.
- Co zamówisz, jak sądzisz? - spytała, rozpaczliwie szukając
jakiegoś punktu zaczepienia, który nie budziłby kontrowersji.
- Skąd, u diabła, mam wiedzieć, dopóki nie zobaczę menu?
Nie posiadam radaru w oczach ani nie jestem natchniony przez
Ducha Zwiętego, żeby przewidzieć, co będą tam serwowali.
Roześmiała się. Miała ochotę rzucić w niego szczotką, a także po
kolei wszystkimi przedmiotami, które leżały na toaletce. Miała ochotę
powiedzieć mu, co może zrobić ze swoim zaproszeniem na kolację -
której koszty i tak ona będzie zmuszona ponieść, dopóki
przeterminowanym czekom nie zostanie przywrócona ważność, jeżeli
w ogóle kiedyś to nastąpi. Miała ochotę przyznać, że dom był o wiele
sympatyczniejszym i spokojniejszym miejscem do życia, kiedy on
przebywał w zakładzie odwykowym. Zdobyła się jednak na
stwierdzenie:
- Wiem. Prawdę mówiąc, jestem straszliwym żarłokiem. Nie bierz
mi tego za złe.
Golił się przy małej umywalce w ich sypialni. Przechwycił w
lustrze jej wzrok i uśmiechnął się.
- Jesteś dla mnie za dobra.
- Nie sądzę. Każdy ma taką żonę, na jaką zasługuje - odparła
lekkim tonem.
W samochodzie wziął ją za rękę.
- Wybacz mi.
- Nie ma sprawy.
- Zapowiada się trudny wieczór - bez wina do posiłku ani żadnego
innego alkoholu.
- Doskonale cię rozumiem - powiedziała ze współczuciem.
RS
167
- Ale ty możesz się napić wina, a nawet powinnaś. Bo jaki sens
miałaby cała moja kuracja?
- Dobrze wiesz, że mogę się obejść bez trunków. Chętnie zadowolę
się wodą mineralną.
- Jedną z oznak wyzdrowienia jest obojętny stosunek do picia
innych ludzi. Nie wiem, z jakiego powodu ogarnął mnie w domu
trochę smętny nastrój. Ale teraz jest już w porządku.
- Oczywiście. Jeśli nie sprawię ci przykrości, z przyjemnością
zamówię lampkę wina, a może nawet dwie. - Włożyła kluczyk do
stacyjki i uruchomiła silnik.
Gerry mógł się ubiegać o odzyskanie prawa jazdy, ale nic w tym
kierunku nie zrobił. Przez ostatnie miesiące nie był w stanie
prowadzić pojazdu. Emma podała mu kluczyki, kiedy wsiadali do
samochodu, lecz pokręcił przecząco głową.
W lokalu, w trakcie przeglądania menu, zauważyli znajome
małżeństwo, z którym od dawna się nie widzieli. Emma zauważyla, że
żona poszturchuje męża łokciem i wskazuje na nich. Zmierzyli
Gerry'ego spojrzeniami od stóp do głów, zanim podeszli do ich
stolika.
- Gerry Moore! Od lat nie wyglądałeś tak szacownie! A Emma... -
Przywitali się z nimi, śmiejąc się i dowcipkując. Pochwalili ich
szczupłe sylwetki, a mężczyzna stwierdził, że ich zdrowy wygląd
wskazuje na dłuższy pobyt w jakimś ośrodku odnowy biologicznej.
Emma wyznała, że dobrą formę zawdzięcza jezdzie na rowerze, a
Gerry oświadczył, że w jego przypadku powodem sukcesu jest
odstawienie alkoholu. Sytuacja przywodziła na myśl pokonanie
pierwszego płotka w biegu z przeszkodami. Emma wiedziała, że
będzie ich znacznie więcej. Zwiadczyły o tym komentarze, jakie para
znajomych szeptem wymieniła między sobą. Emma nie miała
wątpliwości, że wieści rozniosą się lotem błyskawicy i ludzie
przybiegną, aby naocznie się przekonać, czy są prawdziwe. Już
[ Pobierz całość w formacie PDF ]