[ Pobierz całość w formacie PDF ]

podorędziu taki wariant, który umożliwiłby poprowadzenie śledztwa ku sprawom
interesującym jego mocodawców; wariant bezpieczny zarazem dla Bożenki.
Następna, w domyśle ostatnia, odprawa wyznaczona została na Wielką Sobotę, 17
kwietnia, również na dziewiątą rano.
- Mam nadzieję - powiedział na odchodnym generał - że w sobotę złożymy sobie
życzenia świąteczne i rozejdziemy się do domów z poczuciem dobrze spełnionego
obowiązku.
Ponowne pojawienie się Wirskiego na Zmiałej już w środę po południu zaskoczyło
panią domu. Zaskoczyło, ale i ucieszyło, bo gotowa była się założyć, że dziwny
człowieczyna nie przyjdzie po swoją zapłatę.
Tak jak poprzednio, zasiedli w kuchni państwa Brodzkich. Nie było jednak młodych:
Bożenka musiała zostać dłużej w szkole, zaś Tosia i Bronek już rano przesłali
pieniądze. Profesorowa zaproponowała gościowi herbatę.
Grzecznie odmówił, więc Brodzka spoglądała teraz z nadzieją na niebieską kopertę
wypchaną banknotami. Tylko ona uwolnić ją mogła od wyrzutów sumienia, jakie miała
wobec przybysza z prowincji. I oczywiście od niego samego.
Wzięła wreszcie kopertę do ręki, ale rzekomy księgowy powstrzymał ją i powiedział
stanowczo:
- Są dobra cenniejsze od pieniędzy, a nawet od wielkanocnej szynki.
73
Brodzka uśmiechnęła się blado.
- Cóż takiego? Dzieła sztuki? A może książki?
- O, otóż to, szanowna pani! Książki!
- Ale nie wszystkie książki.
- Nie wszystkie. Mam tu na myśli księgi specjalne, niezwykłe. Księgi, łaskawa pani,
potępione, ale nie przez cenzora! O nie! To księgi, na które wyrok wydali czytelnicy,
księgi skazane przez czas, skazane na zapomnienie. Księgi z nieprawego łoża, bękarty
literatury. Księgi jednorazowego użytku.
Brodzka zmarszczyła ładne, ciemne brwi i oświadczyła:
- Skoro zapomniane, to i pozbawione wartości materialnej.
- Ale nie dla konesera! Nie dla takich jak ja! - niemal wykrzyknął Wirski alias
Kociubej i przypadł do dłoni profesorowej. - Jestem namiętnym czytelnikiem
przedwojennych kryminałów. Czytelnikiem i kolekcjonerem.
Wybuchła śmiechem. Opadło z niej całe napięcie, jakie wywołała inwokacja do
ksiąg zakazanych.
- Ach, o to panu chodzi! A skąd pan wie, że znajdzie je pan w naszej bibliotece?
- Oczywiście, tego wiedzieć nie mogę. Ale przechodząc wczoraj obok otwartych
drzwi, nie mogłem nie spostrzec wspaniałego księgozbioru i wielu rzeczy, że tak
powiem, przedwojennych. Pomyślałem, że może są wśród nich moje ukochane  księgi
zapomniane .
- Pańskie księgi jednorazowego użytku dawno powędrowały na makulaturę albo do
pieca na rozpałkę. - Widząc rozczarowanie Wirskiego, dorzuciła szybko: - Nie
wszystkie jednak; ostatnio nasza Bożenka zaczęła rozczytywać się w tych głupotach.
Naściągała ich dobrych parę tuzinów.
- Skąd?
- Pojęcia nie mam. Całą zimę zmarnowała: jak nie na amory z tym Michałem, to na
lekturę Tajemnicy pokoju, numer 13 lub Morderstwa z miłości. Gdyby to były utwory Conan
Doyle'a lub Agaty Christie, słowa bym nie powiedziała. Ale to powieści brukowe,
prymitywne, przesiąknięte niezdrowym erotyzmem. Niemcy nazywają je  powieściami
kuchennych schodów , Francuzi  literaturą wagonową . Anglicy zaś yellow bachs
dodała fachowo Brodzka. Niech pan chwilę zaczeka.
- A więc sukces! - pomyślał Wirski i czekał niecierpliwie na powrót gospodyni.
W istocie, zjawiła się z naręczem mocno zaczytanych książek.
Kapitan okiem bibliofila dostrzegł, że prócz polskich wydawnictw przedwojennych
znalazły się tu książki francuskie i angielskie. A nawet jedna niemiecka, i to bardziej
powieść erotyczna niż kryminalna. Chyba ma rację Brodzka z zastrzeżeniami do
kanonu lektur bądz co bądz uczennicy.
- Przynajmniej państwa córka ćwiczy znajomość języków obcych. A ja tu widzę
kilka prawdziwych perełek.
Wirski sięgnął po tytuł, który w rzeczywistości najmniej go interesował. Dyskretnie
przy tym odsunął na bok książeczkę zatytułowaną Czarna pyjama. Zbiór opowiadań
kryminalnych i erotycznych, tom pierwszy, autorstwa niejakiego Christiana Renarda, a także
bardzo stare, oryginalne wydanie The Dead Secret Wilkie Collinsa.
Tego akurat autora kapitan dobrze pamiętał. Napisał Kobietę w bieli oraz Kamień
księżycowy, prawdziwe bestsellery epoki wiktoriańskiej.
74
- Chętnie bym pozbyła się tej makulatury - oświadczyła profesorowa. - Ale bez
zgody córki nie mogę tego zrobić.
- Ma się rozumieć, szanowna pani - przytaknął i wsunął dyskretnie Czarną pyjamę do
kieszeni płaszcza. - A ja wiele bym dał za Zatrute róże z Malagi lub Komnatę grozy. Nie
znam tych utworów. Gdyby nie młody wiek czytelniczki i słuszne zastrzeżenia jej
rodzicielki, mógłbym zaproponować wymianę. Na przykład, tę oto Prawdę, która zabiła
na moje dublety: fenomenalne Tajemnice grobowca indyjskiego oraz niezapomniany
Nawiedzony hotel Collinsa.
Spojrzał na zegarek, przeprosił za pośpiech i zanim profesorowa zdążyła podać mu
kopertę, wyszedł z kuchni. Porwał kapelusz z przedpokoju i już był na ulicy.
Minął się tu z Bożenką Brodzką. Zamyślona, nie zauważyła Wirskiego, zresztą ten
uczynił wszystko, aby stać się na chwilę niewidzialnym.
Profesorowa zaś spostrzegłszy przez okno nadchodzącą córkę, szybko odniosła
książki do jej pokoju. Braku jednego tytułu nie zauważyła; nie zauważyła tego również
czytelniczka owych  ksiąg potępionych . Ku zaskoczeniu matki jeszcze tego samego
wieczoru oddała wszystkie do spalenia w piecu.
Profesorowa ukryła niebieską kopertę w cukiernicy; miała tam czekać na ponowne
pojawienie się pana spod Radomia. %7łyczenie zaś córki wypełniła niezwłocznie.
Radość z sukcesu, jakim okazało się zdobycie pierwszego tomu Czarnej pyjamy,
przesłaniała śledczemu świadomość, że to zaledwie jedna z kilku lub nawet kilkunastu
literackich inspiracji morderstwa w alei Róż.
Oczywiście, swoją wagę miała okoliczność, że tom drugi znaleziony został nie na
straganie bukinisty, ale na parapecie okna w mieszkaniu Szczapy.
Istnienia kilku innych utworów twórczo zinterpretowanych i wykorzystanych przez
zabójcę(lub zabójców) Wirski domyślał się od początku śledztwa, ale nie miał na to
równie mocnych dowodów jak ów zbiór opowiadań.
Powrót czarnej piżamy na stołeczną scenę, okupiony nie pozbawionym
niecodziennych podtekstów zabójstwem w alei Róż, stał się faktem.
Jadąc tramwajem do domu, rozważał sprawę wywołania małoobrazkowego filmu, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •