[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wyjechałbym wcześniej, gdyby nie ta burza. Melisanda przyjechała z tobą?
-Tak, śpi.
-A...
-Póki jesz, opowiedz mi o tym Cadoudalu. Dlaczego ją zabrał?
Powiedział prawdę, nie miał powodu kłamać, choć ani słowem nie wspomniał o
milionie gwinei od rządu angielskiego na pokonanie Napoleona, o planach Cadoudala roz-
niecenia powstania w Paryżu i przywrócenia na tron hrabiego d'Artois, brata Ludwika XVI.
Opowiedział o Janinę Daudet i że powiedziała swojemu kochankowi, Cadoudalowi, iż to
Douglas jest ojcem jej nienarodzonego dziecka. Zbyt się bała przyznać, że zapłodnił ją
generał Belesain albo jeden z mężczyzn, którym generał ją wypożyczał . Potem nie mogła
już tego cofnąć. Nie wiedziała, że Georges będzie szukał zemsty, aż było za pózno.
- Ta kobieta jest chora! - krzyknął Tony. - Dlaczego tak ci się przysłużyła? Dobry
Boże, przecież ją uratowałeś!
Douglas powoli przełknął kęs bekonu. - To bardzo proste z jej punktu widzenia. Nie
chciałem jej.
- Nic nie rozumiem. O czym ty, do diabła, mówisz?
Ale Douglas wstał z krzesła i powiedział tylko: - Powiem ci po drodze do Eastbourne.
Powietrze było rześkie i chłodne, lekka bryza wiała im w twarz. Gartha rozsadzała
energia, aż jego pan musiał ściągać cugle. Wzięli ze sobą pistolety i noże, włożyli wysokie
buty, spodnie z kozlęcej skórki i peleryny.
- Myślała, że jej nie chcę, bo Belesain zrobił z niej swoją prywatną dziwkę.
Oczywiście, myliła się - odezwał się wreszcie Douglas. - A jeżeli chodzi o generała, to
pewnie ją wykorzystywał do tych celów. Skoro ofiarował mi ją dla rozrywki, to nie ma
powodu przypuszczać, że nie robił tego już wcześniej. Tak czy siak, poczuła się urażona i zła,
bo nie chciałem z nią spać i dlatego tak mnie urządziła, kiedy stwierdziła, że jest w ciąży.
Tony pokręcił głową, zaklął i zmarszczył brwi, zastanawiając się głośno. - Ciekaw
jestem, dlaczego Cadoudal posłał ci wiadomość. Jeżeli chciał się zemścić, powinien wziąć
Alexandre i nic nie mówić. Chce pieniędzy?
- Nie. Chce czegoś innego.
Przyjechali do Eastbourne na czas. Douglas wynajął mały jednożaglowiec,
nadgryziony zębem czasu, ale zaprawiony w bojach. Kapitan przeklinał na czym świat stoi, a
załoga nie zwracała na niego najmniejszej uwagi, zajęta robotą. Wyruszyli w niespełna dwie
godziny, ze sprzyjającą falą.
Do Calais przybili siedem i pół godziny pózniej.
Walczyła i szarpała się, kiedy trzymała ją przed sobą na koniu. Uderzył ją w głowę
pistoletem, żeby byłą cicho. Uderzył tak mocno, że kiedy wreszcie doszła do siebie, czuła jak
w głowie jej łomoce i chciało jej się wymiotować. Leżała przywiązana do drzewa, miała
związane ręce. Postanowiła opanować odruchy swojego ciała. Jest silna, da sobie radę. Ledwo
miała czas zastanowić się, co się z nią dzieje, a był już przy niej i wlewał jej do gardła jakiś
płyn. Pamiętała, że zanim straciła przytomność, pachniało morzem.
Kiedy już się na dobre obudziła, zrozumiała, że ją czymś odurzył. Ale kiedy? Dokąd
ją przywiózł? Nie miała pojęcia, gdzie jest. Leżała w jakimś małym domku związana, brudna
i głodna. Bardzo chciało jej się pić. Ale co to za miejsce?
Była sama. %7ładnych straży, chyba że na zewnątrz. Myśli jej się mieszały. Zamknęła
oczy, żeby odzyskać jasność umysłu.
- Obudziłaś się. Miałem nadzieję, że cię nie zabiłem. Nigdy nie wiem, czy nie
przesadzam z laudanum. Ale - dodał szybko - we wszystkim poza tym jestem bardzo dobry.
Otworzyła oczy. Stał przy łóżku i patrzył na nią. Jakim cudem tak cicho wszedł?
Wyglądał na zmęczonego, ze skórą napiętą na policzkach, i oczami na wpół przysłoniętymi
ciężko opadającymi powiekami. Długim, czarnym włosom przydałoby się mydło i woda, a
jego ubranie - choć porządne - było wygniecione i utytłane ziemią. Dziwne, ale nie bała się,
choć minę miał niezachęcającą. Przynajmniej Douglas był bezpieczny.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]