[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Spojrzałem w tamtą stronę i rozpoznałem ową panienkę od świecy spotkaną w Auceram. Zmieniła strój: teraz miała
na sobie obcisłą sukienkę z fioletowego aksamitu, co podkreślało jeszcze jasny odcień jej włosów. Doszedłem więc
dó wniosku, nie przywiązując do tego zresztą większej wagi, że wynajmuje zapewne pokój w tutejszym pensjonacie.
Coś tam zawzięcie kroiła na talerzu. Facet, który jej towarzyszył, obserwował "mnie bacznie, ale nie dawał tego po
sobie poznać.
Po selerach podano nam smażone barweny i puree
96
z kopru włoskiego. Następnie ser z Delfinatu, bardziej męski  gdyż ostry i pomarszczony  nizli sabaudzki.
Potem jeszcze drobniutkie czereśnie z ubiegłego sezonu, nieco kwaśne, ale rozkosznie pachnące. I wówczas Rosalie
wstała.
 Przepraszam pana na jedną minutkę  powiedziała do mnie.  Zupełnie zapomniałam, że mam zadzwonić do
Ginette. Zaprosiła mnie do siebie na herbatę na jutro po południu.. Ale ponieważ nie wiedziałam, czy ma pan jakieś
inne plany, obiecałam wcześniej do niej zadzwonić, aby potwierdzić swe przybycie. Czy panu to nie przeszkadza?
 A cóż takiego miałoby mi w tym przeszkadzać, moja droga? Czy to, że pójdzie pani na herbatę do tej czarującej
osóbki, czy też może to, że pani do niej zatelefonuje?
Pochyliła się w moją stronę i pocałowała mnie w nos.
 Ależ ten człowiek ma poczucie humoru  stwierdziła. Miała rację. Ja jednakowoż odrzekłem:
 Nie, mój skarbie. Wszak wie pani dobrze, że nie mam innych planów prócz naszych wspólnych. Ostatecznie
jednak dobrze się składa: powinienem odprowadzić motocykl do mego mechanika, aby dokonał przeglądu po
dwudziestu tysiącach kilometrów.
 A więc zgoda?
 Zgoda.
Spojrzała na zegarek i dodała:
 Mam nadzieję, że nie jest za pózno.
 Ósma dwadzieÅ›cia  powiedziaÅ‚em.  : Jest jeszcze dosyć wczeÅ›nie. WiÄ™c jeÅ›li nawet pani przyjaciółka nie jest
teraz sama, to i tak z całą pewnością nie poszła jeszcze do łóżka.
 A jeśli się już położyła, przeproszę ją. Od pana również.
 - I bardzo panią o to proszę, moja droga. Jestem pewien, że nie będzie jej to obojętne.
Rosalie uśmiechnęła się z lekka, acz niezbyt pobłażliwie, wzięła torebkę i odeszła krokiem królowej nocy.
10
Można by dojść do wniosku, że facet czekał dokładnie na ten moment, bo powstał niemal natychmiast i zbliżył się do
mnie.
Był mniej więcej mojego wzrostu i wyglądał na dobrze zakonserwowanego pięćdziesięciolatka. Miał opaloną twarz,
niebieskie żywe oczy oraz czuprynę barwy pieprzu z solą. Nosił szary garnitur, jasnoniebieską koszulę i klubowy
krawat w kolorze ciemnoniebieskim. Na palcu prawej ręki miał sygnet, na lewej  ślubną obrączkę.
 Zechce pan wybaczyć  powiedział z uśmiechem  jeśli to, co powiem, wyda się panu nieco zaskakujące.
Myślę, że mnie pan zrozumie: rozmawiam z panem jak mężczyzna z mężczyzną.
 W każdym razie tak mi się wydaje  odrzekłem, aby wykazać się poczuciem humoru.
Roześmiał się.
 Jeżeli chodzi o mnie, może pan być tego pewien. Proszę sobie wyobrazić, że wywarł pan ogromne wrażenie na
mojej damie. Jak pan uważa, czy pańska partnerka pozwoliłaby panu spędzić z nią jakąś godzinkę?
Wbrew własnej woli znów rzuciłem okiem ku jego damie. Siedziała z lekka pochylona do przodu, z łokciem
wspartym o stół, a brodą  o wierzch dłoni. Zwiatło lampy, która stała tuż obok, przydawało jeszcze jej blond
98
włosom złocistego odcienia. Widziana w ten sposób wydawała się nieco starsza niż wówczas, w półmroku kościoła.
Wpatrywała się we mnie rozmarzonym wzrokiem. Była prześliczna.
 Nie jest to wykluczone  odrzekłem.  Wszelako chciałbym ją samą o to zapytać.
 Nie obawia się pan, że to ją zaszokuje?
 Z całą pewnością nie. Rozzłoszczę ją być może, ale nie zaszokuję. Wie pan, ona jest powieściopisarką. Interesuje
ją wszystko, co niezwykłe.
 Istnieją chyba jednak powieściopisarki wstydliwe.
 Jasne. I nawet takowe spotkałem. Ale ona  nie.
 Zwietnie, świetnie. Zostawiam więc pana, mój drogi. Czy da mi pan znać, jeśli odpowiedz będzie pozytywna lub
choćby niezdecydowana?
 Zaraz, zaraz... Ale co pan ma zamiar z nią zrobić, podczas gdy... Chcę powiedzieć: czy ma pan zamiar zająć się
niÄ…?
 Mój Boże, ma pan rację każąc mi o niej pomyśleć. Nie zastanawiałem się nad tym. Miałem1 pewną nadzieję, jak
by to powiedzieć, że będę mieć przyjemność podziwiać was w trąkde waszych, hm... waszych ewolucji. Lecz jestem
naturalnie gotów służyć, hm... moją osobą, jeśli wyda się to panu konieczne.
 Nie tylko konieczne, ale wręcz nieodzowne. Jeśli przyjmiemy, iż rzecz dojdzie do skutku, to moja przyjaciółka
nie zniosłaby tego, że została odsunięta od naszych rozrywek. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •