[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nawet w domu ciÄ…gle jest pod telefonem.
- To wracaj do pokoju, a ja postaram siÄ™ o herbatÄ™, dobrze? -
zaproponowała.
- Napijesz siÄ™ ze mnÄ…?
Zawahała się. Rozsądniej by było odmówić, lecz właściwie dlaczego
nie mieliby spędzić kilku chwil razem?
- Napiję - powiedziała.
- Możesz dostać ziołową. Catherine skrzywiła się.
37
RS
- Jako lekarka zalecam picie mieszanek ziołowych, ale to wcale nie
znaczy, że je lubię.
Pięć minut pózniej wróciła z herbatą i puszką biszkoptów
wyżebranych w kuchni. Kiedy Dante o-tworzył jej drzwi, aż dech jej
zaparło. Nagle poczuła się tak jak wówczas, gdy stała na progu jego
bostońskiego mieszkania, czekając, aż ją wpuści, wezmie w ramiona i
zaprowadzi do sypialni. Wiedziała wtedy, że złamie jej serce, lecz się nie
cofnęła. Teraz też się nie cofnęła. Weszła do środka i zamknęła za sobą
drzwi.
- Nie spodziewałem się, że wrócisz - odezwał się i skierował wózek
do kuchni. Zdążył nalać wody do czajnika i zagotować wodę. -
Podejrzewałem, że ogarną cię wątpliwości i zostawisz herbatę siostrze
Reasnor z prośbą, żeby mi ją przyniosła.
- Ja też się nie spodziewałam - wyznała Catherine. Włożyła torebki z
herbatą do przygotowanych kubków i zalała je wrzątkiem. - Ale skoro
zarwałam już i tak pół nocy, dodatkowy kwadrans nie robi różnicy. A
perspektywa napicia siÄ™ herbaty jest bardzo kuszÄ…ca.
Prawie tak samo jak tête-à-tête z Dantem.
- Strasznie pózno kończysz pracę - skarcił ją Dante. - Chyba
najmniej tęsknię za nieludzkimi godzinami dyżurów - przyznał się. -
Kierowcy też tak pracują, ale z wyboru, a nie z konieczności.
- Nie skarżę się. Przywykłam.
- Może, ale to nie jest dla ciebie dobre. Cienie pod oczami świadczą,
że dzisiejszy dzień to nie wyjątek, a reguła. Poza tym, pracując tyle,
szybko się zestarzejesz. Bo coś mi mówi, że harujesz bez wytchnienia i
rzadko siÄ™ gdzieÅ› wypuszczasz.
38
RS
Miał rację, lecz mu tego nie powiedziała. Wzięła kubki i zaniosła do
stołu stojącego przy wykuszowym oknie z widokiem na góry. O tej porze
świeży śnieg skrzył się w migotliwym świetle padającym z okien domów
rozrzuconych po zboczach.
- Pięknie, prawda? - odezwała się. - Nie wiem, czy będę mogła
kiedyś wrócić do Stanów. Tam jest tak...
- Tak ciasno? - podpowiedział. - Masz rację. Ja też nienawidzę ścisku
i tłumu.
- Ale przyciągasz tłumy.
- Jako kierowca, owszem. Niestety to jest wliczone do rachunku. Ale
mam też życie prywatne, do którego tłumy nie mają wstępu. Okolica, w
której mieszkam w Toskanii, bardzo przypomina tutejsze otoczenie.
- Kiedy byliśmy razem, nie wiedziałam, że mieszkasz w Toskanii -
zauważyła.
Wiedziała, że Dante pochodzi z Włoch, lecz nigdy jej do głowy nie
przyszło, by spytać z jakiej części półwyspu. On sam też nic nie mówił.
- Właściwie to w gaju cytrynowym. Dom jest zbudowany wysoko na
wzgórzu, a poniżej rośnie taki mały gaik. Willa też jest nieduża.
W jego głosie, gdy o tym mówił, Catherine wyraznie słyszała nutę
tęsknoty i smutku.
- Co robisz z cytrynami? - zapytała.
- Rozdaję - odparł ze śmiechem. - Ile można zjeść marmolady
cytrynowej? Przyjaciele i sąsiedzi mogą przyjść i zrywać, ile chcą.
- Czyli jesteÅ› farmerem...
Kolejna niespodzianka. Lekarz, kierowca wyścigowy, farmer...
Słowem mężczyzna wszechstronnie uzdolniony.
39
RS
- Można się tak wyrazić, chociaż nie poświęcam ogrodowi tyle
uwagi, ile powinienem. To raczej moje hobby.
- Tęsknisz za medycyną? Melancholijny nastrój powrócił.
- Czasami. Decyzja, żeby studiować medycynę, była w dużej mierze
młodzieńczym buntem. Moja rodzina była bardzo wymagająca, tak
przynajmniej sądziłem, kiedy byłem młody. Postanowili, że zostanę
kierowcą i już. A ja chciałem zobaczyć, co jeszcze życie ma mi do
zaoferowania. Dario uległ presji, kontynuował tradycję rodzinną. Rodzice
byli uszczęśliwieni, że przynajmniej jeden z nas uczynił to, co powinien. -
Dante zamilkł, wzruszył ramionami, wypił łyk herbaty. - To wszystko nie
ma już dzisiaj żadnego znaczenia. Powróciłem na łono rodziny. Zostałem
kierowcą i nawet to lubię. Odkryłem, że ściganie się daje mi taką samą
satysfakcję, jak praca chirurga. Niestety, nie da się tych dwóch zawodów
pogodzić.
Znowu zamilkł. Po chwili podjął:
- Dario zawsze mi powtarzał, że wrócę. Bardzo chciał, żebyśmy
ścigali się razem. To by dopiero była atrakcja. Szkoda, że nie spełniłem
jego marzenia.
- Bardzo mi przykro z powodu twojego brata - wtrąciła Catherine.
Dante niewiele jej powiedział o wypadku.
O szczegółach przeczytała w relacjach w magazynach sportowych.
Stało się to podczas wyścigu w Hiszpanii. Nikt nie wie dlaczego. To po
prostu był przypadek. Doskonale znała takie przypadki z pracy, z
własnego życia. Jej ojciec zginął w podobny sposób.
- To musiał być straszny dramat dla twojej rodziny. I dla ciebie.
Przecież byliście blizniakami.
40
RS
Dante kiwnął głową.
- Masz rację. Ale nasza rodzina jest bardzo zżyta, wspieramy się
nawzajem.
- Więc zająłeś jego miejsce? Dante rzucił jej kpiące spojrzenie.
- Nie jego. Zająłem własne miejsce w drużynie. To, które na mnie
czekało od początku, tylko byłem zbyt uparty, żeby to zrozumieć.
- A co z twoją karierą chirurga? - spytała. Wzruszył ramionami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •