[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przecież jej ojciec jest księciem".
Alita roześmiała się.
- Niszczysz moją wiarę w człowieka, a i tak mam jej niewiele. -
Powiedziawszy to Alita stwierdziła w duchu, że ma wszelkie powody, by nie
żywić jej wcale. Wiedziała aż za dobrze, że jej przyjaznie z przeszłości nie
przetrwały przeciwności losu, a raczej skandalu. Na głos powiedziała: -
Muszę się przebrać i wracać do koni. Niezależnie od tego, jak ja wyglądam,
one muszą zaprezentować się jak najlepiej, by zrobić wrażenie na Wilburze.
- Postaraj się i dodaj sobie szyku - poradziła Hermiona. - Wtedy cokolwiek
zaoferuje, będziesz mogła się skrzywić, jakby to była zbyt niska suma, by w
ogóle brać ją pod uwagę.
- To ty powinnaś sprzedawać konie, a nie ja! - roześmiała się Alita.
- Prawdopodobnie zrobiłabym to znacznie lepiej, chociaż, jak wiesz,
zupełnie nie znam się na tych bestiach.
Gdy Alita wychodziła z pokoju, znów pomyślała, że prawdopodobnie Clint
Wilbur nie będzie chciał ożenić się z kobietą, która nie podziela jego
zainteresowań końmi. Zaraz jednak powiedziała sobie, że podobno
przeciwieństwa się przyciągają a poza tym mężczyzni zwykle nie lubią
konkurencji. Była ciekawa, czy liczył się z tym, że mogła go pokonać w
wyścigu dziś rano. Być może ucierpiałaby jego męska ambicja. W rezultacie
mógłby wbrew jej przypuszczeniom nie być tak chętny do kupowania koni.
To było nierozważne z mojej strony, że starałam się go pokonać,
powiedziała do siebie.
A jednak nie była w stanie oprzeć się jego wyzwaniu. Znów poczuła
podniecenie, które ogarnęło ją, gdy wytężała wszystkie siły, by go pokonać. A
jednak on wygrał, a sądząc z wyrazu jego twarzy, sprawiło mu to ogromną
radość.
Weszła po schodach do swej sypialni, by się przebrać w kostium do konnej
jazdy. Po tym, co usłyszała od Hermiony, zwróciła uwagę, że był już bardzo
znoszony. Nic nie mogła z nim zrobić, ale starała się chociaż znalezć bluzkę,
której nie brakowałoby guzika przy szyi.
Będzie musiał widzieć mnie taką, jaka jestem, powiedziała do siebie,
trochę złośliwie.
Wyjęła z szary swój myśliwski kapelusz. Dopiero gdy go włożyła i
spojrzała w lustro, zdała sobie sprawę, jak nieporządną miała fryzurę.
Przeszukała szufladę i znalazła koczek, który także nosiła na polowania.
Przypięła go sobie z tyłu głowy i znów włożyła kapelusz. Stwierdziła, że
wygląda odrobinę lepiej, ale niezależnie, co myśli Hermiona, Clint Wilbur i
tak nie zauważy żadnej różnicy w jej wyglądzie. Jej wysiłki będą miały
najmniejszy wpływ na cenę, którą Wilbur będzie gotów zapłacić za konie.
Miała nadzieję, że w ogóle nie zwróci na nią uwagi, zwłaszcza gdy
uprzytomniła sobie wkładając buty, że nie były czyszczone od tygodni. Co
prawda trudno byłoby wypolerować je tak, by błyszczały jak buty wuja, ale
zwykle Alita czyściła je sama, przed polowaniem. Po raz wtóry uświadomiła
sobie, że nikt nie zwraca uwagi na jej wygląd.
W hrabstwie były dwa kluby myśliwskie. Quexby był elitarny, a
członkostwo w nim - bardzo drogie. Zimą podczas sezonu, skupiał
najważniejszych i najbogatszych arystokratów. Hermiona oczywiście
polowała z Quexby. Hermiona także pragnęłaby polować w tym klubie, ale
zdawała sobie sprawę, że może o tym tylko marzyć. Drugi klub, ten, do
którego pozwolono jej dołączyć, skupiał farmerów. Nie stać ich było na
płacenie wysokich składek w eleganckim klubie, a poza tym zle się czuli
wśród ziemiaństwa. Na przyjacielskich zasadach dochodzili do porozumienia,
która grupa poluje w której części hrabstwa.
Oczywiście Quexby brał wszystko co najlepsze. Tylko to, czego oni nie
chcieli, dostawali farmerzy.
Alicie to wystarczało. Poza tym wszyscy byli dla niej bardzo uprzejmi,
chociaż miała świadomość, że nie pasuje do nich. Miała jednak okazję
sprawdzić, jak zachowują się na polowaniu konie, które trenowała. Zawsze
była szczerze zdziwiona, gdy słyszała komplementy na temat swych
umiejętności jezdzieckich, które prawiono za jej plecami.
Gdy szła w stronę stajni, pomyślała, że nawet jeśli Wilbur kupi większość
koni wuja, zostanie jeszcze kilka do polowania i zawsze będzie miała
Flamingo. Najważniejsze dla niej było, by nie stracić Flamingo, konia którego
naprawdę kochała i który był do niej jednej przywiązany.
Dotarła wreszcie do stajni. Zauważyła, że Sam się wystroił; srebrne guziki
jego kurtki były wypolerowane, a buty wypucowane. Znacznie ważniejsze
było jednak to, że starannie wysprzątane stajnie aż lśniły czystością. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •