[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Jest dopiero wtorek. Nie mam jeszcze żadnych planów. A dlaczego pytasz?
 Wydaję przyjęcie urodzinowe  wyjaśniła Abbie z uśmiechem, przysiadając na brzeżku
biurka.  Sam dopraszał się o to tak długo, że wreszcie dałam za wygraną.
 James też będzie?  spytała bez zastanowienia i natychmiast tego pożałowała.
Przez ostanie dwa dni poruszała z Jamesem wyłącznie tematy zawodowe, a on ani
słowem nie wspominał o tym, co się wydarzyło w sobotę. Elisabeth sama już nie wiedziała,
czy powinna się z tego powodu cieszyć, czy martwić.
Dlaczego nie próbował dociec, czy zastanowiła się już nad przyczynami swego
postępowania? Jeśli rzeczywiście go to interesuje, wspaniale ukrywa ciekawość.
 Oczywiście, że tak. Czy to coś zmienia?
 Ależ skąd! Co ci przyszło do głowy?  spytała z udaną beztroską w głosie.
 Bardzo dziwnie się zachowujesz. Zupełnie jakbyś czuła do niego miętę...  Abbie
patrzyła na nią spod przymrużonych powiek. 
 Bzdura!  Elisabeth wstała i podeszła do okna, nie wytrzymując badawczego spojrzenia
Abbie.
 Daj spokój. Już zapomniałaś, z kim rozmawiasz?! Znam cię przecież jak zły szeląg.
Zresztą, nie trzeba tu jasnowidza. Jeśli James ci się podoba, spójrz po prostu prawdzie w oczy
i nie siedz bezczynnie tylko dlatego, że tak się czujesz bezpieczniej.
 Bezpieczniej ? James też mówił coś na temat obaw przed ryzykiem...  mruknęła
Elisabeth częściowo do siebie, częściowo do Abbie.
 I miał rację. Zdobądz się wreszcie na odwagę. Zapomnij choć raz o zdrowym rozsądku,
bo to nie zawsze działa. No, koniec kazania  dodała z uśmiechem.  Mówię to wyłącznie dla
twojego dobra. Naprawdę życzę ci szczęścia.
Po jej wyjściu Elisabeth długo nie odrywała wzroku od okna. Do tej pory sądziła, że
skrywane uczucie do Davida całkowicie jej wystarcza. Teraz jednak ogarnęły ją wątpliwości.
Czyż nie zasłużyła na coś więcej aniżeli tylko miły, ciepły związek oparty na przyjazni?
Bo na pewno nie na namiętności. Nigdy nie czuła się przy Davidzie tak jak przy Jamesie.
Nie doznawała tak gwałtownej potrzeby brania i dawania siebie, do ostatniej cząstki.
Nagłe zdała sobie sprawę z tego, że jedynie James potrafi W niej rozbudzić takie emocje.
I wszystko stało się tak szokująco, wspaniale jasne.
Kochała Davida jak przyjaciela, ale wcale nie była w nim zakochana. Ten zaszczyt
przypadł w udziale Jamesowi, który przewrócił jej życie do góry nogami. Widocznie od
pierwszej chwili przeczuwała niebezpieczeństwo i dlatego tak się zawsze denerwowała w
jego towarzystwie. Dlatego wolała nie rozumieć, co się z nią dzieje.
Wszystko okazało się proste i skomplikowane zarazem. Ona zakochała się w Jamesie,
lecz jaki jest jego stosunek do niej? Czy kilka pocałunków, nawet tak namiętnych i czułych,
może świadczyć o głębszym zaangażowaniu emocjonalnym?
Przymknęła oczy. A Harriet? James nigdy nie twierdził, że przestał ją kochać. Mówił
jedynie o rozstaniu.
Odpowiedz na to pytanie może przesądzić o jej dalszym życiu.
Na szczęście po południu miała zbyt dużo pracy, aby nadal rozważać ten problem. Od
chwili, gdy odkryła swą miłość do Jamesa, odczuwała jednocześnie strach i radość.
Zamierzała właśnie zamienić parę słów z Eileen, gdy  wychodząc na korytarz  wpadła
prosto w ramiona Jamesa.
 Bez przerwy się spotykamy, co, Beth?
Z trudem zapanowała nad sobą. Miała ochotę krzyczeć, opowiedzieć o swojej miłości
całemu światu, powiedzieć wszystkim prawdę.
 Beth?  W głosie Jamesa wyraznie zabrzmiała nutka niepewności, wyciągnął jednak
ramiona i...
 Spokojny wieczór, prawda?  spytał David, stając w progu.  Nie będę ukrywał, że się
spieszę. Muszę być na zebraniu u Mike a. Do zobaczenia jutro  dodał, machając im ręką na
pożegnanie.
 Ten korytarz to nie najlepsze miejsce na rozmowy, prawda?  spytał ponuro James.
 Nie. Sam też za chwilę się tu pojawi.  Odetchnęła głęboko.  Może wpadniesz do mnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •