[ Pobierz całość w formacie PDF ]
konserwatorium: Jana Brzezińskiego i Antoniego Sygietyńskiego. W 1896 roku
przeszedł do elitarnej klasy kontrapunktu, kompozycji i instrumentalizacji, prowadzonej
przez wybitnego, choć obecnie niestety zapomnianego, kompozytora Zygmunta
Noskowskiego.
Step i Rapsodia litewska ? zagadnął Pan Samochodzik.
Oczy starca rozbłysły.
Widać nie taki znów zapomniany, jakby mi się wydawało. Wracając do naszego
chłopca, w tym okresie powstały jego pierwsze poważne kompozycje nawiązujące
109
brzmieniem do ludowych motywów litewskich. Miody kompozytor utrzymywał się,
podobnie jak liczna rzesza ówczesnych studentów, z udzielania korepetycji. Budżet łatał
dając latem koncerty w rodzinnych Druskiennikach.
Ostatnio ta miejscowość staje się modna uśmiechnął się szef. Polacy znowu
jeżdżą tam do sanatorium i na zabiegi lecznicze. Zwłaszcza ci gorzej sytuowani. Na
Litwie jest tanio...
Kiedyś to było modne i snobistyczne uzdrowisko westchnął Siwy. Przed
wojną bywał tam sam Piłsudski. W lecie można było tam spotkać pół Warszawy.
W końcu ubiegłego wieku zdroje druskiennickie przyciągały w okresie letnim liczne
rzesze spragnionych wypoczynku Polaków. iurlionis był zapraszany do salonów, dawał
koncerty, przy okazji poznał osobiście Marię Konopnicką, Marię Rodziewiczównę oraz
innych przedstawicieli świata sztuki.
Wstęp do niezłej kariery towarzyskiej.
Pózniej wszystko się pogmatwało. Jego kolega z konserwatorium, Eugeniusz
Morawski, miał uroczą siostrę Marię. Konstantinas zakochał się w niej. Niestety
rodzice dziewczyny mieli zupełnie inne plany. Kompozytor nie należał do ich sfery, był
zbyt biedny. Ostatecznie wydali ją bogato za mąż. Młody muzyk popadł w melancholię,
która odtąd nigdy już nie miała go opuścić i ostatecznie to ona przyczyniła się do jego
śmierci popatrzył w zadumie na skryty pod śniegiem ogród, a po chwili podjął
opowieść.
W 1899 roku Konstantinas ukończył konserwatorium. Od księcia Ogińskiego
otrzymał w prezencie fortepian, który jednak ze względu na problemy transportowe
i mieszkaniowe musiał zostawić w Druskiennikach na przechowaniu u rodziców. Wolne
miejsce na ławach konserwatorium zajął jego brat Paweł. Obaj młodzieńcy mieszkali
w Warszawie utrzymując się z dorywczych prac. Konstantinas odrzucił w tym czasie
propozycję objęcia posady dyrektora tworzonej właśnie w Lublinie szkoły muzycznej.
Chyba pokochał nasze miasto. Tu miał przyjaciół, tu biło serce kulturalnego życia
zaboru rosyjskiego. Lubił wsłuchiwać się w ten rytm. Potem przyszedł ten nieszczęsny
konkurs...
Jaki konkurs? zaciekawił się szef.
Ordynat Maurycy hrabia Zamoyski ogłosił konkurs swojego imienia na
utwór muzyczny. Pierwsza nagroda tysiąc rubli. Konstantinas skomponował
poemat symfoniczny W lesie , uznawany obecnie za jedno z najwybitniejszych dzieł
litewskiej muzyki narodowej. Utwór został wprawdzie wyróżniony, ale na koncercie
galowym go nie odegrano, bo uparł się, żeby umieścić na afiszu informację, że jest
Litwinem. Nagroda pieniężna też przeszła mu koło nosa, a pewnie bardzo na nią liczył
(nagrodzone wówczas utwory dawno popadły w zapomnienie). Wyjechał na jakiś czas
do Lipska, ale w 1903 roku powrócił do Warszawy. Puls stolicy przyśpieszał, szalony czas
110
przełomu stuleci natchnął grupę warszawskich artystów do stworzenia Warszawskiej
Szkoły Sztuk Pięknych. iurlionis szukając nowych form artystycznej ekspresji wstąpił
w mury tej uczelni zajmującej przez pierwsze lata zaadaptowane pomieszczenia przy
ulicy Wierzbowej, w pobliżu Teatru Wielkiego. Dyrektorem szkoły został Kazimierz
Stabrowski, a jego prawą ręką znany malarz Ferdynand Ruszczyc.
Uczyłem się o tej szkole... mruknąłem.
Nie ukończył jej powiedział Siwy. Zaraz do tego dojdę. Czesne wynosiło
120 rubli, szkoła poza nauką rysunku i malarstwa oferowała także studentom wykłady
z okultyzmu, spirytyzmu i czarnej magii. Coroczne wystawy prac studentów stały się
jednym z ważniejszych wydarzeń kulturalnych stolicy. W 1905 roku iurlionis, który
wykazał się także znacznym talentem malarskim, został zwolniony z konieczności
opłacania czesnego. Jednocześnie cierpiał nadal na melancholię. W liście do jednego
z braci skarżył się, że malowanie zle mu idzie. Namalował w owym roku zaledwie około
sześćdziesięciu obrazów Siwy zawiesił głos.
Chciałbym cierpieć na taką niemoc twórczą westchnął szef. To przecież
jeden obraz co sześć dni! Ile musiał malować, kiedy był w formie?
Dwa obrazy dziennie odpowiedział staruszek. W tym czasie mieszkał
w pracowni przerobionej ze strychu domu przy ulicy %7łurawiej. Powodziło mu
się finansowo bardzo zle, co dodatkowo pogłębiało jego depresję, choć starał się
ukrywać przygnębienie. W 1904 roku rzucił się w wir pracy społecznej. Był jednym
z organizatorów Litewskiego Towarzystwa Samopomocy. Szkoła organizowała
wycieczki malarskie i plenery w Wilanowie i Arkadii koło Aowicza. Młody artysta brał
w nich udział, malował jednak nadal niewiele kilkadziesiąt obrazów rocznie.
A dlaczego wyrzucili go ze szkoły? zaciekawiłem się.
Och, nikt go nie wyrzucał. Sam odszedł. Wiąże się to z wyjątkowo wstrętną
sprawą. Czy mówi wam coś nazwisko Pawliszak?
Wzruszyłem ramionami. Szef przez chwilę grzebał w pamięci.
Wacław Pawliszak zaryzykował wreszcie.
Po jego minie widać było, że nie jest pewien imienia.
Właśnie. Biedny, umierający na gruzlicę kręgosłupa malarz Wacław Pawliszak
został zastrzelony w restauracji przez rzezbiarza Xawerego Dunikowskiego.
Szef gwizdnął cicho.
O tym nie słyszałem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]